Jak wyżej nadmieniłem film jest żenujący. Tania gra na uczuciach widza przenika z ekranu w każej sekundzie. Denzel Washington wcale nie powala swoją grą aktorską, a dla Roberta Duvalla przydałoby się nieco więcej minut.
Streszczenie można bez obawy przeczytać, a do kina nie warto się wybierać. Poczekajmy, aż film będzie dostępny na kasetach video -- i to tych tańszych, jako coś, w zamierzeniach autorów, filozoficznego z happy endem.
Dodatkowo, to tłumaczenie każdej sceny z założeniem IQ widza w okolicach 60...
Bilety na film dostałem dzięki zaproszeniu Trójki, za co dziękuję ekipie i pozdrawiam. Czekam na następne fundowane filmy w pobliżu, mam nadzieję na lepsze.
>:P
Nie wiem, czy znasz znaczenie słowa żenujący. Proszę, nie utwierdzaj mnie w przekonaniu, że mężczyźni to albo pseudointeligenci, albo bezuczuciowe typy. Jeśli uważasz, że film jest dla ludzi o niskim poziomie IQ to pochwal się swoim, bo z tego co widać chyba tylko czekasz na taką okazję. :P
_-^(@,@)^-_
Chciałabym stanąć w obronie kolegi, bo może nie z wszystkimi sformułowaniami, których użył, się zgadzam, ale z gólnym sensem jego wypowiedzi - tak.
Film jest schematyczny, przesadnie optymistyczny - znowu ten holiłódzki hepi-end. W najdrastyczniejszych momentach na scenę wkracza przeznaczenie, które nie dopuści, żeby tym dobrym ludziom coś się stało, za to z tych złych się możemy pośmiać.
Komiczna jest postać reportera. Jeśli takie sztampowe wypowiedzi serio znajdują się w amerykanckich wiadomościach, to cieszę się, że żyję na dzikim wschodzie.