Nie ukrywam, jedynka pozostaje dla mnie nadal najlepsza (ta muzyka!), co nie zmienia faktu, że film jest świetny - trzyma w napięciu a poziom scen walki w wykonaniu Keanu nie do osiągnięcia przez innych (np. Denzel czy Liam). A panom zazdrośnikom bredzącym coś o "brzuszysku" polecam do obejrzenia ostatnią sesję Keanu dla Yves Saint Laurenta (jeśli potraficie w sieci znaleźć:) ) i skończcie się kompromitować choc przyznaję, że pewne problemy z wahaniem wagi Keanu ma:)