Kiedyś tam obejrzałem plakat: Keanu Reeves otoczony wycelowanymi w jego głowę pistoletami. No i sobie pomyślałem: Czego to ludzie nie zrobią by uratować gasnącą karierę. JAKŻE SIĘ MYLIŁEM! Bo po tym obejrzałem ten film i mi szczęka stuknęła o podłogę. A po tym dłuuuugo nie chciała wrócić do normalnej pozycji. Bo to nie jest film jakich tysiąc czy nawet sto. To nie jest film "oparty na motywach". TO JEST PREKURSOR! NOWA JAKOŚĆ! Prawda, że coś tam z "Kill Bill" czy "Jason Burne". Ale to danie w którym czujemy sól, pieprz itd. No, ale co z tego? Kucharz połączył smaki i stworzył NOWY! A samo danie jest nieziemskie. Ostatni raz takie podniecenie intelektualne po obejrzeniu filmu poczułem przy okazji "Sicario"!