Fajnie się bawiłem w trakcie seansu, ale po seansie zastanawiałem się po co to wszystko było? Wiadomo, dla rozrywki, dla akcji, ale czemu miał służyć Rozdział 3 w historii Johna Wicka? Dwójka skończyła się w momencie w którym John łamie najważniejszą zasadę ściągając na siebie cały półświatek płatnych zabójców. W trójce próbuje to odkręcić, po czym znowu łamie zasadę i znowu jest ścigany. Nic absolutnie się nie zmieniło, status quo pozostało dokładnie takie same. Żaden z bohaterów nie rozwinął się, nie przeszedł żadnej przemiany, ani nawet nie zginął (nawet postać Fishburna przeżyła). Na dodatek końcowy zwrot akcji jest kompletnie bezsensu. John staje w obronie Winstona, razem współpracują w walce z Radą, po czym Winston zdradza "przyjaciela" dogadując się z Radą jakoby całe oblężenie było tylko "testem skuteczności Hotel Continental". Co jest kompletną nieprawdą, bo cała ochrona zginęła po paru minutach, tylko Chiron gdzieś się pałętał, a całą robotę i tak odwalał John Wick. Jedyne co Hotel udowodnił, że posiada dobre uzbrojenie (a konkretniej strzelby przeciwpancerne), a poza tym miał fatalną skuteczność.