Słabe to było. Nawet bardzo.
Ostatnia (i mam nadzieję, że rzeczywiście ostatnia) część przygód Johna Wicka to w sumie jedyny film, który miałem ochotę w tym roku obejrzeć. Bo to już od paru lat nie ma za bardzo sensu. Żeby z każdym rokiem coraz bardziej się rozczarowywać i tracić niepotrzebnie czas na te gnioty. Przynajmniej jeśli chodzi o kino akcji.
Przyzwyczaiłem się już do tego, że wystarczy obejrzeć trailer i można sobie odpuścić cały film. Bo wiadomo, że nic ciekawszego i tak już nie zaoferuje. Z sentymentu jednak nie oglądałem zwiastunów Johna Wicka 4. No i w sumie chciałem jeszcze raz doświadczyć tego uczucia wyczekiwania na upragniony film/kontynuację. Dwie pierwsze części podobały mi się szalenie. Przy trzeciej zacząłem odczuwać niepokój... no ale nie było jeszcze tak źle (a może już było? Słabo pamiętam), więc dałem szansę czwórce.
No i cóż... co tu dużo mówić... Film nie tylko przytłacza głupotą (co niby w tym gatunku można wybaczyć, ale są jakieś granice), ale przede wszystkim niechlujstwem. Większość scen walki przypomina grę komputerową ze średnio rozgarniętymi AI, które nie tyle czekają na moment, żeby oddać strzał, co żeby dostać kulkę w łeb. Momentami aż przykro było na to patrzeć.
Do tego w tej części bohaterowie (z głównym na czele) reprezentowali wręcz żenująco drewniany poziom gry aktorskiej. Ja rozumiem, że Keanu wybitnym aktorem nie jest, ale jego dialogi w JW4 lepiej już by odegrał śp. Stephen Hawking.
W ogóle cały film bardziej przypominał grę komputerową. I może następna część to właśnie będzie gra... a drewniany główny bohater idealnie wpisze się w postać sterowaną przez gracza.
Tak czy siak mimo sentymentu 3/10 to max co mogę zaoferować. Kino akcji upadło niemal tak nisko jak ten zawalony reklamami portal.