... bawi! I to lepiej niż część pierwsza!
Jeśli ktoś idąc na film z Rowanem Atkinsonem spodziewał się komedii w stylu Woody'ego Allena to faktycznie mógł się rozczarować. W innym wypadku widzowie powinni bawić się przednio.
Dowcipy? Pierwsza część była napakowana po brzegi słabymi żartami przez co czuło się pewien ich przesyt. Tutaj dowcipy są wyższych lotów i wyraźnie lepiej przemyślane są momenty kiedy występują. Rowan Atkinson? Świetny! Za każdym razem kiedy pojawiał się na ekranie by wygłosić, z grobową miną, jedną ze swoich absurdalnych kwestii miałem banana na twarzy. Fabuła? Przewidywalna do bólu ale czy ktoś się spodziewał czegoś innego? Miała ona być jedynie pretekstem do przedstawienia kolejnych skeczy i z tej roli wywiązuje się świetnie.
Podsumowując "Johnny English Reaktywacja" to nadal dobra parodia filmów z Jamesem Bondem. Dobre żarty plus świetny Atkinson upchane w półtorej godziny filmu gwarantują dobrą zabawę.