Zadziwiajace, ze Jas Fasola wciaz moze smieszyc, nawet pod inna (niby inna) postacia. Fenoment (o ile mozna to tak nazwac) tej postaci, tej produkcji polega na tym, ze kazdy zna Fasole, kazdy dostaje to czego sie spodziewa, czyli glupawej komedyjki, w tym przypadku niemal parodia James Bond i Inspektor Clouseau z dodatkiem glupawych min Atkinsona. Poszedlem na ten film na sile, aby przekonac sie, czy wciaz Fasola moze mnie smieszyc. Coz, trudno mi sie przyznac, ale wciaz mnie smieszy. Ten czlowiek ma w sobie cos, co wywoluje smiech. Mysle, ze jego sila sa wspomnienia o ... Fasoli. Mnostwo gagow powtorzonych ale wciaz wywoluja usmiech, zwlaszcza tej najmlodszej widowni, dla ktorej wiekszosc tych zartow jest swieza. Dla mnie, motyw treningu 'jaj' jak rowniez 'wewnetrznej walki' w scenie finalowej byl calkiem dobry. Polecam dla dzieciakow, moze byc smieszne.