Film wybitnie robiony na siłę, wena twórcza się skończyła, tak jak pomysły na gagi. Odgrzewany kotlet, ciągle te same, przewidywalne, i co najgorsze, mało śmieszne żarty. Pierwsza część, choć nie rewelacyjna, jest dużo lepsza. Atkinsonowi skończyła się kasa na nowe superbryki (bo stare porozbijał), więc trzeba było coś wymyślić.