Jestem świeżo po senasie i rozwalił mnie ten film pod wieloma względami
1. Przerażający smutek i współczucie do głównego bohatera trwało u mnie cały film, w jednym momencie chyba się zaśmiałam tylko. Czemu nikt do cholery mu nie pomógł? Szpital psychiatryczny i Pani terapeutka zostawili go na pastwę losu, matka okazała się osoą z urojeniami. Jedynym ratunkiem była ta dzieczyna z ktorą nawiązał jakąś więź ale ona też jakby nie uniosła tego co się stało czyli przeobrażenia mega wrażliwego faceta i psychoaptycznego zabójcę
2 Cały czas miałam wrażenie że Arthur przechodząc na ciemną stronę mocy i stając się Jokerem staje się szczęśliwy, O ile huimor i komizm ma przekrzywiać rzeczywistość o tyle jego przekrywienie rzeczywistości poszło w zupełnie inną stronę. Tam gdzie dramat i ból tam on się śmiał. Tam gdzie śmiech innych ludzi tam jego osobisty dramat. Wszystko jaky po innych stronach lustra, pozamieniane i niespójne kompletnie z normami społecznymi. Jako starający się komik nie mógł się wybić dostać uznania i był nieszczęśliwy, jako Joker odżył odzyskał siłę do życia i poważanie społeczne. Scena na końcu gdzie staje na samochodzi przypomina salę stand upu gdzie jest podziwiany i szanowany przez tłum. Na przekrzywienie rzeczywistości na pewno miała wpływ jego sytuacja z dzieciństwa. Kiedy przeżywał dramat matka kazała mu się uśmiechać i wiecznie nazywała go wesołkiem.
3. Muzyka, zdęcia, gra aktorska, wszystko na mega wysokim poziomie. Miałam wrażenie że w pewnych momentach niektóre sceny widziane są oczami głównego bohatera. Przykładowo sceny gdzie jest mnóstwo krwi (jak w domu zabija swojego kolegę z dawnej pracy) to takie mocno przerysowane są, Może to percepcja Jokera?
4. Dawno nie widziałam tak dobrego i ambitnego kina. Mega szacunek za tą produckję!
Nie ma tabletki szczęścia! Na ludzką psychikę nie ma leku!trzeba sobie samemu układać w głowie bo i owszem można się podleczyc ale nie wyleczyć.
No tutaj ratunkiem był dla niego szpital ale i oni się odwrócili blokując mu dostęp do leków i psychoterpaii