Oglądając dziś film zastanawia mnie czy Bruce Wayne i Arthur byli braćmi czy jednak nie?
Thomas Wayne miał kontakty i kasę by zrobić z matki Arthura niepoczytalną, a sądząc po zdjęciach w młodości była bardzo atrakcyjną kobietą.
Podczas retrospekcji z jej pobytu w Akrham były pokazane papiery adopcyjne i dosyć jednoznacznie można stwierdzić, że miała urojenia. Więc raczej nie są braćmi.
Ja się zastanawiam, czy to przypadkiem nie było tak, że Thomas Wayne to ukartował. Mógł wysłać ją do Arkham i zrobić z niej kogoś z urojeniami po to, żeby nie wydał się jego romans, a same papiery adopcyjne sfałszować.
Zgadzam się z Smallmanor, Wayne mógł te papiery sfałszować, więc ostatecznie nie wiadomo jaka jest prawda i można sobie to interpretować jak się chce. Poza tym 2 osoby, które znały prawdę czyli Penny i Wayne nie żyją, nikt już tego nie potwierdzi i nie zaprzeczy.
Coś w tym może być, w końcu facet z którym rozmawiał Arthur tam przy dokumentach jak się dowiedział, że jest jej synem to od razu nie chciał mu tych dokumentów wydawać
Akurat tutaj to myślę, że gość nie chciał wydać mu dokumentów bo zdał sobie sprawę, że ten maltretowany chłopiec stoi właśnie przed nim i nie chciał pokazać mu tej patologii w której żył. Bez żadnych ukrytych motywów.
Szary asystent nie chcial dac papierow bo wiedzial o spisku Wayna sprzed 30 lat:) ponioslo cie z tym troche
Ja zdecydowanie uważam, że to jednak bracia. W momencie, w którym Arthur tylko się przedstawił lokaj od razu wiedział kim jest i leciała śpiewka z adopcją i urojeniami, Thomas Wayne też od razu wiedział i ta sama śpiewka. Znali i pamiętali jedną kobietę, która pracowała u nich 30 lat temu, ale obecnych pracowników już nie tak bardzo, tia jasne. Do tego wydaje mi się, że najważniejszą scena potwierdzającą tę tezę była scena po tym jak Arthur zamordował swoją matkę. Grzebał w jej ciuchach i znalazł starą fotografię z wiadomością od kochanka podpisaną "Twój T.W.". Inicjały całkiem wymowne i nie wydaje mi się aby było to napisane przez jego matkę do siebie samej. Bo i po co?
I jeśli to prawda to tym bardziej nie wyklucza to tego, że w późniejszym czasie ona i Arthur byli maltretowani przez konkubenta. Co może tłumaczyć załamanie nerwowe.
Dokladnie wpadlam na te same argumenty co Ty i szukalam na forum czy ktoś poruszył temat epizodu ze zdjęciem :) Moja teoria jest taka, że Joker i Batman to bracia, a T.W wszystko chciał zatuszować. Z drugiej jednak strony nie odrzucam opcji z adopcja i faktyczna chorobą psychiczna matki, bo w sumie tak dokładnie nie zostało wyjaśnione (lubię w filmach takie niejasne wątki, przy których widz ma dowolność interpretacji). A mam pytanie, dlaczego uważasz że zabójstwo własnej matki to argument na to że matka miała romans z Thomasem i Joker z Batmanem są braćmi?Pozdrawiam ;)
"Scena po tym jak" Nie uważam jej za argument tylko wspomniałem, że akurat po tej scenie miała miejsce właśnie scena z fotografią. Ogólnie zgadzam się z tym co mówisz, jest duże pole do interpretacji przez odbiorcę. Ja wolę myśleć, że byli braćmi :)
Wydaje mi się, że cieżko zapomnieć o osobie, która Cię nachodzi i wysyła codziennie listy ;d
Motyw pokrewieństwa jest bardzo ciekawy, a jego niejednoznaczność jeszcze bardziej intryguje :D
Mogła sama napisać T.W. na zdjęciu, jeśli przyjmiemy, że była niepoczytalna i kochała się w Thomasie.
Byłem 2 raz na filmie i specjalnie na to zwróciłem uwagę- według mnie napis na fotografii był innym charakterem pisma niż matki Arthura (patrzyłem jak zapisywała litery TW na listach i jakie były na fotografii i raczej na pewno nie pisała tego ta sama osoba)
Też uważam, że ten podpis na zdjęciu pokazuję, że to bracia. Sprytnie jest kręcona narracja adopcji i szalonej matki i tylko w 1 momencie jest pokazany ten podpis, który pokazuję, że jednak T.W miał z nią romans.
A co jeśli jedna i druga teza jest prawdziwa? Choroby psychiczne mogą być dziedziczone, a Athur, jak wiemy, chorował na depresję i pewnie inne rzeczy. Co jeśli matka Athura miała romans z Waynem i jednocześnie chorowała psychicznie? Czy wtedy nie łatwiej byłoby z niej zrobić kompletną wariatkę, sfałszować papiery adopcyjne i wymyślić bajeczkę że to nie jej dziecko? Jestem przekonana, że tutaj obie wersje są prawdziwe i się wzajemnie uzupełniają, a najbardziej poszkodowanym jest Arthur, który w pewnym momencie już sam nie wie, kim jest i co ma o tym myśleć :/