Nie wiem czy ktoś zwrócił uwagę na fakt, że to nie Arthur Fleck zabił rodziców Bruce'a Wayne'a, lecz jeden z uczestników zamieszek, a więc to chyba właśnie ten człowiek, nie Arthur, stanie się w późniejszych epizodach "właściwym" Jokerem, którego znamy jako antagonistę Batmana. Arthur byłby zatem dla niego jedynie źródłem inspiracji. Różnica między tymi dwoma postaciami jest bardzo znacząca.
Arthur to chory, wrażliwy i zagubiony człowiek, który pod presją ogromu zła, które go spotyka, schodzi na drogę przemocy i to głównie on sam staje się ofiarą własnej przemocy (nawiązanie do Taksówkarza Scorsese). Nieoczekiwanie, w efekcie swych czynów, zyskuje sobie rzeszę naśladowców, którzy jednak zdają się nie mieć pojęcia na temat rzeczywistej osobowości ich "guru", są zafascynowani jedynie popełnionymi przez niego zbrodniami, nie zwracając uwagi na rzeczywiste motywy jego działań (słabość, choroba psychiczna). Można więc to odczytać jako sugestię, że fanatyzm i zło, uosabione w późniejszeh postaci Jokera, ma swoje źródło w ignorancji, czy też w skrzywionym i niezrozumianym obrazie rzeczywistości. Sugestia ta nie ogranicza się zresztą jedynie do gatunku fikcji, może być tezą uniwersalną, odnoszącą się do wszelkiego fanatyzmu czy zła w ogóle.
Ale skąd myśl, że to Joker miał zabić rodziców Batmana? Z tego co pamiętam rodzice Bruce'a zostali zamordowani na jego oczach przez zbirów, niekoniecznie przez Jokera.
Było to wyjaśnione w wersji klasyku Tima Burtona ("Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w bladym świetle księżyca?"
Było to wyjaśnione w wersji Tima Burtona ("Czy tańczyłeś kiedyś z diabłem w bladym świetle księżyca?"). Ale rozumiem, że to nie jest jedyna ani oficjalna wersja? W takim razie może poszedłem za daleko w tej interpretacji.
Chyba rzeczywiście masz rację. Coś pokiełbasiłem. Nie jestem znawcą komiksowych historii. Ale ten "Joker" tak inny od reszty, że skłonił mnie to powyższych przemyśleń. Jednak widać nietrafionych.
Generalnie przeszłość Jokera nie jest chyba jednoznacznie zdefiniowana. Ale jest poddawana różnym interpretacjom, czy to komiksowym czy filmowym. Możliwe, że gdzieś (chyba w jednym z komiksów) była sugestia, że to bandzior Jack Napier zabił jego rodziców a potem po latach Batman ,spowodował wypadek Jacka Napiera podczas napadu co skutkowało powstaniem Jokera (wpadł do kwasu i poparzył twarz, a potem słowa Batmana do Jokera: "Ja stworzyłem Ciebie, ale najpierw Ty stworzyłeś mnie"). Ale powtórzę, to chyba próba interpretacji autora tego konkretnego dzieła.
Rozumiem. Dziękuję za wyjaśnienie. W sumie trochę szkoda, że Arthur nie odcina się od "właściwego" Jokera w sposób, który odpisałem, bo trudno mi sobie wyobrazić jego przemianę w błyskotliwego, sadystycznego i działającego planowo zabójcę.