PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=718552}

Joy

6,4 77 579
ocen
6,4 10 1 77579
5,0 27
ocen krytyków
Joy
powrót do forum filmu Joy

Tragedia.

ocenił(a) film na 3

Strasznie słaby film, bezsensowne i niepotrzebne sceny. Gra aktorska strasznie nie równa, od świetnych, wręcz teatralnych scen wspólnych narad po całkowicie bezsensowne sceny chodzenia w kółko zdenerwowanej JLaw. Wszystko czarno-białe, cała historia spłycona do granic możliwości, reżyser chyba nie bardzo wiedział co chce w filmie przekazać i pokazać. Całość ratuje jedynie świetna Roselini, bo nawet DeNiro się nie popisał.

red_zer0

Jak kręcił znowu O. Russel i wziął po raz dzięsiąty tych samych aktorów to trudno żeby wyszło z tego coś dobrego :P

ocenił(a) film na 6
Skril3x

Mnie dobry obiad smakuje także po raz dziesiąty i pięćdziesiąty. Może takie kryterium jakości "ci sami aktorzy" jest kiepskie?

ocenił(a) film na 5
red_zer0

nie dość że JLaw łazi w kółko bez sensu, to jeszcze co jakiś czas celuje w coś palcem. O co chodzi? Aktorsko też jakoś na pół gwizdka.
Ale muzyka przyjemna

ocenił(a) film na 6
KalinaLipton

W życiu zawsze się łazi w kółko z sensem? To ciekawy argument przeciwko filmowi, ale niezupełnie wiem, czy chodzi o brak realizmu (bo nie chodzi), czy o urazy geometryczne, czy o ten palec (bo powinna wskazać nosem), czy gdzie tak naprawdę jest istota zarzutu. ;)

ocenił(a) film na 7
red_zer0

Absolutnie się nie zgodzę. Film bardzo dobry. Przy zalewie szmiry i tandety coś wnoszący - jakieś przesłanie przynajmniej a nie sztuka dla sztuki i wodotryski. Nie wiem jak przedmówcy ale ja z przyjemnością kolejny raz obejrzałem i Lowrence i Coopera i wcale nie uważam że to twarze opatrzone. Jako feminista lubię oglądać kino o silnych kobietach. Mam taką w domu i tak właśnie one wyglądają. Zarzut że Jenifer za młoda do roli nie trafiony. Moja połowa po dwójce dzieci i z czwórką z przodu wygląda tak że młodsze mogą tylko paznokcie z zazdrości obgryzać. A większość facetów po biznesowym z nią spotkaniu musi długo zalewać robaka by zapić swoje wdeptane w glebe ego.

ocenił(a) film na 4
imacon

Piszesz o filmie czy piejesz z zachwytu nad swoją połówką? Zdecyduj się.

użytkownik usunięty
imacon

Opowiedz nam jeszcze więcej tej ciekawej historii, o tym jak to mężczyzna jest kobietą w małżeństwie i jeszcze jest z tego dumny. ;)

red_zer0

Zgadzam się, film jest słaby. Nudny, mnie nie porwał, nie miał też za bardzo czym. Jestem mocno rozczarowana.

ocenił(a) film na 5
red_zer0


Zgadzam się. Końcówka sentymentalnie przesłodzona, aż się chciało wyjść przed czasem z kina.

Całkiem niewiarygodne były sceny gdy Joy odzyskuje świadomość (np. scena gdy zasypia na schodach) i dokładnie wie czego chce. Wydaje polecenia biznesowe rodzinie itd.

A to rodzina była kotwicą, którą trzeba było odciąć.

ocenił(a) film na 3
nawieczor

Jakieś nieprawdopodobne sceny np. toaleta w kalifornijskiej fabryce. Ma ona tajemnicze przejście wprost na halę produkcyjną, a tam na pierwszym stole czeka rozłożony... patent wraz z formami.

ocenił(a) film na 5
KesiF

100/100

cała afera z prawami patentowymi jest słabo i niezrozumiale przedstawiona.

ocenił(a) film na 6
nawieczor

To znaczy czego nie rozumiesz?

ocenił(a) film na 6
KesiF

Powiem ci to, co rozmówcy: patrząc na twoje najwyżej oceniane filmy trudno się zgodzić, że realizm czy wysokie prawdopodobieństwo zdarzeń mają dla ciebie znaczenie.

Gdy film się podoba lub nie, dzieci nieświadome przyczyn swojej oceny szukają wtórnej racjonalizacji. Dla przykładu narzekają na braki realizmu. Można jednak wykonać banalnie prosty teścik: sprawdzamy, czy zastosują to samo kryterium oceny przy ulubionych filmach. Ulubione okazują się jednak mieć te same braki. Wniosek? Rzeczywista ocena filmu nie powstała z użyciem kryterium realizmu. Jedynie wtórna racjonalizacja z niego korzysta, bo macie problem z napisaniem, że się po prostu nie podoba.

Jak sądzisz, skąd ten problem?

ocenił(a) film na 5
hyrkan


Twój problem to mieszanie pojęć.

"Niewiarygodnie" nie jest tożsame z "realizmem". Zakres wspólny tych pojęć jest mały.

Poczytaj sobie o znaczeniu tych słów i o różnicach pomiędzy nimi.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 6
nawieczor

Tak sobie zerkam, że chyba musisz swoim najwyżej ocenionym filmom zmienić oceny na niższe, bo jest w nich wiele nieprawdopodobieństw.
Możesz też oczywiście zdać sobie sprawę, że tak naprawdę nie oceniasz filmu pod tym kątem, stosujesz proste "nie podoba mi się", a gadka o niewiarygodnych scenach jest tylko nieudolną próbą racjonalizacji oceny. Jak sobie chcesz.

ocenił(a) film na 5
hyrkan


Osoba, która przyrównuje rozmówcę do "dziecka racjonalizującego swoje oceny", nie powinna szukać kompanów do rozmów w przedszkolach, piaskownicach itd?

ocenił(a) film na 6
nawieczor

Osoba, która jak ja, szuka dorosłych, a trafia na dzieci, powinna twoim zdaniem sprawdzić w piaskownicy? Sprawdzę.

ocenił(a) film na 3
hyrkan

Osoba która chce rozmawiać z dorosłymi nie powinna komentować opinii innych. Chcesz dyskutować, to komentuj film, a nie ludzkie gusta. Panie dorosły. Twoje argumenty, jest dobry bo tak, też do niczego nie prowadzą. I mój drogi, argument "niepotrzebne sceny" jest jak najbardziej na miejscu. Kiepski film charakteryzuje się tym właśnie, że reżyser z małym warsztatem chcąc rozciągnąć film do przynajmniej półtorej godziny wciska sceny które do filmu nie dość, że nic nie wnoszą do filmu to w dodatku odbijają się na spójności obrazu.

ocenił(a) film na 6
red_zer0

Niby czemu? :)
Widziałeś jakiś film o amerykańskim nastolatku, w którym chiński mędrzec tę mądrość wypowiadał? Opinie innych po to są, żeby je komentować. Na tym polega rozmowa. Natomiast pozbawione komentarza opinie to na przykład stosik gazetek reklamowych. Jedna gazetka poleca jeden soczek, a druga drugi, pozostaję one niezdolne do skomentowania swoich wypowiedzi.

Ludzkie gusta to temat rzadki na FW. Dużo ciekawsza jest ludzka głupota, która myli obiektywną jakość filmu z ludzkimi gustami. Nawiasem: dużo piszesz o mnie. Ja piszę o czymś innym niż filmy i nie robię problemu z tego, gdy ktoś też tak pisze, a ty piszesz o czymś innym niż filmy, ale biadolisz, gdy ktoś też to zrobi. A może po prostu w drodze wyjątku chciałeś być dziś mamą i stąd ton napomnienia. :)

Następnie kłamiesz odnośnie moich argumentów. Skoro kłamiesz, to nie potrzebuję chyba jakoś moich argumentów bronić. Spróbuj kiedyś skrytykować te, które naprawdę napisałem.

Teraz o kiepskim filmie i twojej teorii. Istnieje coś takiego jak wtórna racjonalizacja, z której my, ludzie poza piaskownicą, zdajemy sobie sprawę. Polega ona na opisaniu PO ocenie/decyzji pozornie racjonalnego procesu powstawania oceny czy podejmowania decyzji, podczas gdy opisane kryteria nie stanowiły rzeczywistego kryterium oceny/decyzji, nie były nawet rozważane.
Oczywiście zatem, że możemy nazwać kiepskim filmem taki, który był stworzony przez kiepskiego reżysera, a skoro kiepscy twórcy tworzą kiepski film, to zapewne z kiepskimi scenami.
Jednocześnie jednak nie tak zachodziła ocena. Ponieważ kiepskość reżysera nie została ci objawiona jako punkt wyjścia, ale jest ona możliwa do oceny dopiero NA PODSTAWIE kiepskości filmów. Kiepskość filmów dopiero NA PODSTAWIE kiepskich, rzekomo "nic nie wnoszących" scen. A żadnego racjonalnego kryterium oceny, która scena coś wnosi nie masz. Wobec tego z przyczyn technicznych ocena nie mogła wyglądać tak, jak starasz się to przedstawić.

Mówiąc to samo w zdaniach prostszych: do końca życia nie dowiesz się, czy jeśli nic nie wyniosłeś ze sceny, to dlatego, że scena nic nie wnosiła, czy dlatego, że nie dojrzałeś. Brak kryterium. Oceniasz wrażeniem. Może zatem obraz jest zielony, a może ma więcej kolorów ale jesteś daltonistą. Badanie u okulisty byłoby kryterium, w przypadku filmów takiego kryterium nie ma. No i nie brzmisz jak ekspert. ;)

Powtórzę zatem, że "scena nic nie wnosi" pozostaje argumentem z piaskownicy. Osoba chce film skrytykować, to wymienia podobne slogany. Wasze ulubione filmy mają ogromnie dużo scen, o których nie umielibyście powiedzieć, czy coś wnoszą. Dlatego, że NIGDY, oglądając lubiane filmy, nie zbliżasz się nawet do zastanawiania nad wkładem poszczególnych scen. Po prostu ten proces nie zachodzi. Gdyby zachodził, moglibyśmy obejrzeć dwie godziny filmu i scena po scenie byś opowiadał o tym wnoszeniu. Zakładam, że fantazji masz na 4 minuty, ale może Cię nie doceniam i starczyłoby na 7. Potem braknie Ci treści do opowiadania, że kolejne sceny coś niby wnoszą.

Nigdy oceniając film nie rozważasz scen i ich wkładu.

Dopiero gdy film Ci się nie spodoba, to wtórnie racjonalizujesz. I piszesz jakąś głupotkę o scenach niewnoszących, albo inną o braku napięcia, albo inną o złej grze aktorów. Ot, zwroty wyuczone w gimnazjum przy pisaniu recenzji, ale nigdy, jak żyjesz, niepoddane krytycznej analizie.

A byłem uprzejmy i tak naprawdę nie napisałem tu szczerze, jakie gadasz głupoty.

ocenił(a) film na 3
hyrkan

Cieszę się, że mój komentarz sprawił, że sięgnąłeś po książkę do podstaw psychologii i podzieliłeś się tym czego się nauczyłeś;) Niemniej jednak nie uważam, żeby film wart był aż tak zaciętej dyskusji. Nawet według Ciebie film to przeciętniak, więc prowadzenie jakiejkolwiek rozmowy tylko po to, żebyś doszkalał mnie z kryteriów komentowania jest bezcelowe. Nie brzmię jak ekspert i nigdy do takowego miana nie aspirowałem, a filmy - olaboga - oceniam przede wszystkim emocjonalnie. Let's agree to disagree and live on.

ocenił(a) film na 6
red_zer0

Poza pierwszym zdaniem, w którym przyznajesz się do bycia ciołkiem:

1. Zgadzamy się, że nie radzisz sobie w dyskusji i wolisz taką se gadkę. Jest, masz rację, argumentem prymitywów "ten film nie zasługuje, żebym się starał" albo "przy takiej pogodzie nie powinno się nic mądrego pisać", bo w ten sposób ludzie o poślednim intele zrzucają odpowiedzialność za swoje kiepskie pisanie na czynniki zewnętrzne. Słusznie zauważasz, że piszę z treścią dlatego, że chcę, a nie dlatego, że ktoś czy coś mnie zmusza.
2. Zgadzamy się, że nie lubić być doszkalany, kiedy możesz pozostać ignorantem. W końcu "film nie zasługuje na to" być się czegoś dowiedział. Jasne.
3. Zgadzamy się, że nikt, kto chce wyrazić emocjonalny stosunek do filmu nie pisze "argument [...] jest jak najbardziej na miejscu. Kiepski film charakteryzuje się tym właśnie...", bo tu nie ma nic o emocjach, a jest tylko próba opisu intersubiektywnych cech filmu.

Jest mi obojętne, jaki klikniesz numerek w ocenie. Gdy jednak napiszesz na forum, ja mogę odpisać, prawda? Gdy napiszesz bez sensu, ja mogę coś poprawić, gdy skłamiesz by się bronić, mogę i na tym cię przyłapać.

Kolejne twoje pomyłki nie utrudniają mi live on. :) A tobie?

ocenił(a) film na 1
hyrkan

Nie ma to jak ludzie, którzy próbują się dowartościować pseudo mądrymi komentarzami.
"Poza pierwszym zdaniem, w którym przyznajesz się do bycia ciołkiem"
I ty pisząc coś takiego myślisz, że uda ci się sprawić wrażenie osoby dojrzałej? Przykro mi, twój wysiłek poszedł na marne. Trochę więcej kultury, trochę mniej wypisywania nic nie wnoszących, obrażających innych komentarzy.

ocenił(a) film na 6
Arya_elda

Widzisz, różni nas to, że moim celem nie jest sprawianie wrażenia.
Rozmówca mój raczył pyskować w odpowiedzi na wyjaśnienie mu pewnych aspektów powstawania jego oceny. Jeśli zdobędziesz się na przeczytanie jakiegoś postu wstecz - zobaczysz. Będąc dojrzałym i myślącym nie zajmuję się sprawianiem wrażenia, tym bardziej, że uprzejma niekompetencja na pewno nie byłaby tym, co mi się z myśleniem i dojrzałością kojarzy. Kojarzy mi się z krową, na przykład. Zatem możesz równie dobrze powiedzieć, tym razem moim językiem, że nie udało mi się sprawić, byś mnie miała za krowę.

Dziękuję za tak uprzejme słowa.

No i jeszcze wróćmy do prostego zagadnienia: po czym poznajesz, że ktoś nie wniósł, gdy to po prostu Ty nie wyniosłaś? :)

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 2
red_zer0

Zgadzam się z Tobą w zupełności. Takiego nudnego i złego filmu dawno oglądałem, zero napięcia, zero jakichkolwiek emocji podczas oglądania, czekałem tylko aż się skończy. i skończył się tak samo nudno, jak się zaczął. Najgorsze, że zwiastuny sugerowały coś dobrego. CHa, cha cha :-)

ocenił(a) film na 3
Matakorkowa

Zwiastun był świetny!!!... I to jedyna pozytywna rzecz, którą mogę powiedzieć o tym filmie :)















ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

Niektóre filmy są po prostu lekkie.

A teraz pytanie podchwytliwe: czy napięcia i emocji nie było w filmie czy w tobie?

ocenił(a) film na 2
hyrkan

W filmie. Był naprawdę żenująco zły. Chyba najgorszy z tych, jakie widziałem od dłuższego czasu.

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

Masz jeszcze drugą szansę.

A przy okazji kolejne pytanie, równie podchwytliwe. Wiemy, jak oceniasz film, gdy pytanie brzmi "podobał Ci się?".
A jakie dodatkowe kryteria bierzesz pod uwagę, gdy pytanie brzmi "czy to był dobry film?"?

ocenił(a) film na 2
hyrkan

Zapowiadał się naprawdę dobrze, ciekawy temat, znani aktorzy, świetni, Lawrence to obecnie jedna z moich ulubionych aktorek, a De Niro też się sprawdził w poprzednim filmie z nią, mam tu na myśli "Pamiętnik pozytywnego myślenia" (świetny film, rewelacyjny, moim zdaniem), Cooper - bardzo błyskotliwy aktor, dobry reżyser. No, czego chcieć więcej? A tu niestety od początku nuda, jakieś rwane sceny, niekiedy świetne, zwłaszcza dyskusje rodzinne, a inne zupełnie nieadekwatne, wyjaśniające widzowi "łopatologicznie" o co chodzi (słynna już dziura w łazience i patenty na stole, cha, cha, cha). Film mnie uśpił, nie było w nim tego czegoś. Emocje bohaterów wcale mi się nie udzieliły, irytowała mnie Rosselini, wstawiona nie wiadomo po co, matka głównej bohaterki - dziwne te sceny z Murzynem i z jej udziałem, też nie wiadomo po co, babka głównej bohaterki, która niby zaszczepiła w niej ducha walki o swoje - słabo to pokazano, jak w filmie o duszku Kacperku, babka rozmyta (rozmyte wspomnienia?) W przeddzień obejrzałem np. "7 rzeczy, których nie wiecie o facetach" (4/10) - a propos - słaby aż zęby bolały, ale o dziwo lepszy nawet od "Joy".

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

Piszesz najpierw o swoich oczekiwaniach. Potem o swojej nudzie. Swoim spaniu. Swoich emocjach. To chyba nie jest odpowiedź na pytanie o kryteria inne niż Twój gust. :) I ponawiam prośbę o zrozumienie, że gdy piszesz "ja się nudzę, ja nie czuję emocji, ja oczekuję, ja się źle bawię,..." to piszesz o sobie, nie o filmie. Jeśli piszesz "film jest taki a siaki" to piszesz już o filmie. A jeśli masz na myśli to pierwsze, ale używasz tej drugiej konstrukcji, wtedy zwykle pojawiam się ja.

Scena z łazienką z przejściem do patentów jest średnia. Zarazem jednak zdajesz się pomijać specyfikę filmu, klimat, lekkość. To nie miał być film realistyczny. Przynajmniej tak sądzę, bo w większości filmy nie mają oddawać typowości, ale poruszać temat wart poruszenia zdaniem twórców, czyli raczej nietypowy. Podobnie można się czepiać scen w Interstellar czy innych filmach, które oceniasz na 10.

Napiszę Ci w tajemnicy, że po prostu nie oceniasz tych scen. Dopiero po fakcie, gdy chcesz film, który Ci się nie podoba, skrytykować, wyszukujesz takie racjonalizacje w rodzaju "nie podobał mi się bo jest zły a jest zły bo miał scenę z łazienką". Nic podobnego nie robisz, podobnie w filmach, które Ci się podobają, zupełnie ignorujesz braki w prawdopodobieństwie, logice zdarzeń. Wówczas, chcąc zracjonalizować ocenę palniesz coś o niezwykłości scenariusza albo wyrazistej roli. Filmy, które oceniasz dobrze bądź źle mogą mieć dokładnie te same cechy spośród Twoich argumentów za i przeciw, a jednak jeden z nich ocenisz wysoko, drugi nisko. Bo tak naprawdę nie oceniasz tymi kryteriami, które następnie wymieniasz.

Średnio ten wywód rozumie jedna osoba na sto. :)

A wracając do lekkości: niektóre filmy mają straszyć, inne bawić. Przy tym jeśli straszący bawi, a bawiący straszy, to również można się oglądaniem cieszyć. Nie jest nigdzie napisane, że nawet lekkie komedie mają być filmami dokumentalnymi, podobnie jak Interstellar (w ogóle czy znasz większy filmowy absurd niż zostawienie obliczeń jednemu człowiekowi? Milion ludzi do pętania się na korytarzach, ale tylko jeden przed tablicą, reszta niezdolna do obliczeń. :D Głupotka o wiele większa niż improwizowana łazienka z drzwiami z dwóch stron, może dostawiona przez wymogi sanitarne już po postawieniu budynku).

Ta nieadekwatność zarzutu (w rodzaju "oglądam sobie horror, a tam taki błąd, że krew z tętnicy powinna być jaśniejsza niż z żyły") także świadczy o tym, że zarzut był kombinowany już po samym filmie i jest tylko mniej udaną próbą zracjonalizowania oceny.

Pozdro 600.

Jeden na stu, pamiętaj.

ocenił(a) film na 2
hyrkan

Chyba miałeś/aś już to napisane, i tylko zrobiłaś kopiuj - wklej. Aż tyle napisałeś w sprawie mojego postu? Chyba nie masz co robić? Nie szkoda ci czasu? Ja po prostu mam swój gust i każdy film, wszystko przepuszczam przez swoje widzi mi się... i tyle. Ale też obiektywnie - ten film był słaby, średnia nota 6,3 mówi sama za siebie niestety.

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

Moich rozmówców dziwi, że piszę. A mnie dziwi, że oni nie czytają. To jest może kwestia pisania bezwzrokowego, jestem dość szybki, raczej spełniam limity na dobrą sekretarkę, jak również nieczytania wielu moich rozmówców (niezdolność przeczytania artykułu w całości, nie mówiąc o książce - por. coroczne raporty Biblioteki Narodowej).

Z gustem się zgadzamy.

Średnia ma niewiele do obiektywnej jakości. Średnia jest wynikiem mody wśród większości ludzi. To większość niedouczona i nieposiadająca kryteriów. Wyżej wyjaśniłem, jak przebiega ten proces u ludzi, którym w ogóle chce się racjonalizować ocenę, bo czują choć minimalną potrzebę uzasadnienia, a widzisz, że przecież nie oceniasz tak, jak piszesz, że oceniasz (chyba że wreszcie napiszesz, że oceniasz gustem, z czym się w pełni zgadzam). Co dopiero osoby, które przychodzą na filmweba pobluzgać "o jaki gniot" i dają 1, choć film jest nieźle nakręcony, ma trochę humoru, przedstawia ciekawą historię, czyli zalet ma dość, by oceniać w okolicach 4-6, a jego wady można odnaleźć także u filmów z czołówki rankingu!

ocenił(a) film na 2
hyrkan

Przynudzasz gościu. Gadasz i nic z tego nie wynika. Masz jakiś problem, że ktoś ma inne zdanie, niż Ty?

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

Nie. Przecież jeśli masz zdanie głupie, to czemu ja mam mieć z tego problem? Jeśli piszę z sensem, a jesteś ciemną masą i poza szczylową pyskówką nic nie odpisujesz, to czemu to ma być mój problem? Mamie przekaż wyrazy współczucia i tyle.

ocenił(a) film na 2
hyrkan

A po co mam ci odpisywać? Jeszcze jakieś argumenty ad personam, panie nie-pyskujący-szczylu?

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

:)
W ramach swojego unikania czytania (bo teksty długie albo "nic z nich nie wynika") nie dowiedziałeś się jeszcze w życiu, co to argument ad personam. Nie argumentuję niemerytorycznie. Nie uzasadniam żadnej mojej tezy twoją głupotą. Jeśli stwierdziliśmy, że jesteś ciołkiem, który z tekstu nic nie potrafi wynieść, którego tekst poniżej strony długości przeraża, który po otrzymaniu ARGUMENTU traktuje to jak "masz problem że ktoś ma inne zdanie", to są to personalne wnioski z racjonalnego rozumowania, nie zaś personalne argumenty dla poparcia tezy.

No ale masz swoje zdanie, a słowniki czy encyklopedie pewnie sobie nie radzą z jego akceptacją. Bo ktoś cię kiedyś okłamał, że zdanie takich jednostek jak ty jest coś warte tylko dlatego, że bardzo chcecie.

(99 osób na 100 nie rozumie argumentacji, nie jest w stanie przebrnąć przez tekst i pokazuje kompleksy zaczynając pyskówkę, stosując fałsze dokładnie takie jak ty, że skoro ja mam argument a ty nie, to "nie umiem znieść tego że masz inne poglądy" czy "muszę się dowartościować"*).

Czysto teoretycznie rozumując mógłbyś odpisać po to, żebym i ja się czegoś w rozmowie dowiedział. Udowodniłeś mi jednak, że to możliwe nie jest. Zatem zgadzamy się, że nie masz po co mi odpisywać. A teraz pytanie.

Po co jednak odpisałeś? :)

I widzisz, jak mój wniosek (nie argument), że jesteś szczylem, zyskał dodatkowe uzasadnienie? Gdy było merytorycznie, to się strasznie nudziłeś. A teraz nagle zyskałeś siły by pisać.
(* - Tak naprawdę, dodam, wolę jednostki inteligentne, bo nie są tak całkiem przewidywalne. Jeśli się zna ryby, to człowieka nie dowartościowuje to, że kolejna ryba zachowuje się tak samo. Poważnie.)

ocenił(a) film na 6
Matakorkowa

O jaki długi tekst mi wyszedł. Przepraszam! Może podziel na dni albo coś.

ocenił(a) film na 6
red_zer0

To jest strasznie kiepski argument: "niepotrzebne sceny". Używają go tylko osoby, które nie mają bladego pojęcia, co napisać, ale chcą napisać coś złego o filmie, bo im się nie podobał. Jeśli weźmiemy ulubione filmy osób od "niepotrzebnych scen" i zapytamy o sens niektórych scen, ciężko będzie uzyskać odpowiedź. Bo widz (zdrowy), gdy ogląda film, nie analizuje scen pod względem "potrzebności".

A poza tym mamy zabawną korelację: osoby stosujące takie nieudane argumenty często nie potrafią pisać po polsku.

hyrkan

a to nie jest tak, że widz stara się zrozumieć dlaczego film zaczyna go strasznie nudzić w pewnych momentach (szczególnie gdy zaczyna ziewać :D) ? i właśnie wtedy dostrzega większość scen które są dla niego po prostu zbędne/niedorzeczne ? a jeżeli wkręci się w daną produkcje to mu to umyka bo jest zaciekawiony co będzie dalej ?
nie da się oceniać wszystkich filmów w ten sam sposób, bo jednak ma się pewne upodobania i wtedy w danym gatunku łatwiej przymknąć na coś oko

jak dla mnie to 4/10, można było wycisnąć więcej z tej historii, w pewnych momentach nudził/irytował

ocenił(a) film na 6
lxl

Podać jakąkolwiek odpowiedź to nie tyle, co podać odpowiedź słuszną. Zatem wymyślić jakikolwiek powód niepodobania filmu to nie całkiem zrozumieć, dlaczego się nie podoba.
Sceny dla niego nie są zbędne/niedorzeczne, bo nie dostrzega tego w ulubionych, oglądanych wielokrotnie filmach. Gdyby zbędne/niedorzeczne sceny wpływały na niepodobanie, te ulubione filmy nie mogłyby być ulubione.

Nawet najgłupszy widz ma prawo się na filmie nudzić. Jeśli już szukamy przyczyn, to częściej dzieje się to z winy widza niż filmu. Nie dlatego, że nie ma filmów złych, ale dlatego, że głupi widz nie umie dla siebie filmu wybrać, kieruje się opisem dystrybutora albo własnymi uprzedzeniami, a uprzedzeń ma więcej. Ma też kompleks inteligencji, więc gdy tylko zobaczy w końcu jakąś nieracjonalną scenę w filmie, to ten fakt przecenia. ;)

ocenił(a) film na 6
red_zer0

W sumie dobrze by się było nauczyć pisania "nie" z przymiotnikami, przysłówkami i imiesłowami. Poza tym strasznie kiepski post. Kaszana. Nic nie wnoszące obelgi. :>

ocenił(a) film na 9
red_zer0

Dla mnie ten film nie jest zły, jest po prostu inny. Ma swój klimat, który cię porwie bądź nie. Gra aktorska jak dla mnie na dobrym poziomie, rola Lawrence różni się od jej poprzednich co mnie cieszy.

ocenił(a) film na 2
red_zer0

Mam ochotę podpisać się pod wszystkimi słowami krytyki, które oceniają ten film jako słaby i kompletną porażkę. Nie podzielam jednak przychylnej opinii nt. Rossellini. Jeśli jej postać miała, przy pomocy tak ekstremalnie i nieudolnie przerysowanej gry aktorskiej, stanowić element komediowy, to moim zdaniem, ten pomysł nie wypalił i bardzo trudno było mi oglądać sceny z jej udziałem.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones