Ta, mnie tez niesamowicie wkurzal. Nie byl ani pomocny, ani zabawny. Ciekawe czy jako bialy bylby rownie wnerwiajacy. W kazdym razie tutaj myslalam, ze ot jakas reinkarnacja Jar Jara, naprawde liczylam, ze cos go zje, ale niestety dzisiaj juz czarnych nic nie zabija w pierwszym akcie.
Nie wiem czeu ta postac jest tak debilnie zrobiona i niesympatyczna, czyzby wklad tworcow w rasiszm, ze ok, musi byc czarny, ok, nie moze byc zly, ani nic mu sie nie stanie, ale zrobmy z niego niemalze niewolniczego glupka z filmow, gdzie robil wielkie oczy, piszczal i krzyczal massa, massa ratowac?
I ze niby jeszcze jakis haker, dajcie spokoj, co on tam niby hakowal, obsugiwal najzwyklejszy interfejs programu, co dzis potrafi przeciez kazy, bo to cos jak obslugiwanie telefonu albo nagrywarki...

Mam tak samo - gdyby Baryonyx go zeżarł publika byłaby nie mniej zachwycona jak w momencie, kiedy Indoraptor wyrywa rękę Kenowi. Po za tym widać od razu, że scenariusz pierwotnie zakładał powrót Loverly'ego, który także znał się na systemie komputerowym i programowaniu, ale pewnie Jake Johnston chciał zbyt dużo kasy i podziękowano mu za udział w filmie, a wcisnięto tę hybrydę leniwca Sida, Sheldona Coopera, Jar Jar Binksa i panny migotki.

:D :D Dokładnie

Wg mnie to najbardziej denerwująca postać z serii,na równi z Amandą [Herbata Leoni].