Jestem świeżo po seansie i wybaczcie ale to co zrobili z JW:UK to jakaś kpina.

Postacie płaskie jak naleśniki, o samej fabule wolę nie wspominać, albo jednak wspomnę... Na wyspie wybucha wulkan, a bohaterska Claire która popylała w JW po dżungli w szpilkach wraca ratować dinozaury. Oczywistą oczywistością jest fakt, że i Owen dołącza do misji ratunkowej. Motyw przewodni JW:UK łudząco przypomina ten, który zastaliśmy w TLW:JR (tak wiem, w 2 części Park miał zostać przeniesiony do San Diego), tutaj mamy motyw przewodni pt. sprzedajmy dinozaury do celów militarnych, kupi ten który oczywiście zaproponuje jak najlepszą cenę. Więc mamy grupkę zapaleńców którzy chcą uratować dinozaury przed wyginięciem, oraz tych, którzy chcą je w prosty sposób spieniężyć.

Jeff Goldblum którego nam tak ochoczo serwowano w trailerach ma w filmie (DOSŁOWNIE) swoje 5 minut, które nota bene nic nie wnoszą. Mamy również nową hybrydę INDORAPTORA, który wygląda nieźle, to muszę przyznać... Pomijam fakt, że jest On niejako sterowany przez człowieka (tak, tak sterowany!).

Motyw sklonowanej młodej Lockwood to już przesada najwyższych lotów, zresztą tak jak i zakończenie JW:UK. Jako zagorzały fan, mocno obawiam się o 3 część nowej trylogii, JW:UK oceniam na średnie 6, poza świetnym CGI nic mnie tak na prawdę nie porwało.