Wg mnie film jest totalną klapą, a twórcy filmów Step up i Step up 2 wyłożyli się na całej linii. Tytuł filmu mówi sam za siebie, otóż miał być to film głównie o tańcu, a nie był. Może z raz zatańczyła w GARAŻU i gdzieś tam jeszcze, a reszta to były tylko wymachiwania tyłkiem. Zraziło mnie to, że na końcu przyjęli ją do superrenomowanej szkoły w wielkim mieście tylko dlatego, że się roznegliżowała i pomachała kolesiowi tyłkiem przed nosem( może niedokońca przed nosem, ale blisko). Były tam i fajne kroki, salto, ale reszta to poziom zwykłej ladacznicy. Z grą aktorską też nie zaszaleli. Po tym filmie wpadałam normalnie w deprechę. A...i kto wogóle wpadł na pomysł, że to dramat?! Ludzie, to że biedactwo jest sierotką, a braciszek ma kłopoty z warsztatem, nie czyni filmu dramatem.
orginalny tutuł brzmi "Make It Happen" co nijak ma sie to polskiej wersji tytułu wiec bym sie nim nie sugerował.
masz rację, że oryginalny tytuł brzmi "make it happen", ale sugerowałam się polskim tytułem dlatego, że zazwyczaj amerykańskie tytuły mają się nijak do filmu, a u nas starają się, żeby było wiadomo w jednym tytule o czym jest film, a nawet jak się skończy :) mimo wszystko masz totalnie rocję, a ja ostatni raz patrzyłam na polski tytuł, bo to porażka;/