wydawało im się, że przed wojną ludzie nie wiedzieli co to seks?;)
film jest dobry! w lekki sposób podano ważkie treści, o co w polskim kinie trudno
wesołowski gra nadspodziewanie dobrze
chociaż wolałabym, aby ostatnia scena była taka, że biegnie z dziewczyną na rękach łykając łzy, muzyczka w tle i nagle cisza, koniec filmu:)
Tu wcale nie chodzi o żaden purytanizm. Czyli, że jak mi się film nie podobał, to znaczy, że się do nich zaliczam?? LOL ;D
Pewne jest też, że przed wojną ludzie wiedzieli co to seks (czego dowodem jest to, że pojawiły się na świecie kolejne pokolenia ludzi ;) ).
Problem z tym filmem jest o wiele głębszy, bo moim zdaniem całkowicie rozminął się on z założeniami (a jeśli od początku miał taki być, to tym gorzej). Mamy bowiem taki oto obrazek: późne lata 30 XX wieku, na świecie wrze, zbliża się wojna, w pewnym momencie jej wybuch jest już w zasadzie pewny (pytanie tylko kiedy). Ale nasi bohaterowie mają większe problemy, pod tytułem: jak tu po zaliczyć jakąś laskę. Przez zdecydowaną większość filmu mówią i myślą tylko o dupczeniu. No sorry, ale czy to miał być film o "wiekopomnych" problemach dojrzewających nastolatków. I już nawet nie chodzi o to, że ludzie takich problemów nie mają, bo mają. W ten czy inny sposób przeżywał je chyba każdy młody człowiek. I nie mam nic przeciwko aby kręcić o tym filmy. No, ale po jaką cholerę wplatać w to jakieś pseudowojenne wątki??
Poza tym odpowiedzmy sobie na pytanie: jakie znaczenie dla przebiegu akcji ma fakt, że dzieje się tuż przed II Wojną Światową? Otóż w tym filmie nie ma żadnego znaczenia, bo tą historię równie dobrze można by umiejscowić gdziekolwiek i kiedykolwiek. I właśnie tego nie mogę wybaczyć twórcom filmu. Spodziewałem się obrazu, który powie coś o stanie ducha młodych ludzi w obliczu największego koszmaru jaki przeżyła ludzkość, a tymczasem przez jakieś 90% czasu mamy gadanie o seksie, a pod koniec powtarzanie po raz stutysięczny, jaka to wojna jest zła, że rujnuje marzenia, bla, bla, bla, itp, itd...
No na Boga, przecież to wie każde dziecko, a kolejny film o tym mówiący na prawdę nie jest już potrzebny. I żeby chociaż był ciekawy. Ale gdzie tam. W końcu, ileż można oglądać jak jeden koleś z drugim kolesiem nie mogą znaleźć sobie dziewczyn na szybki numerek? No ludzie, nie załamujcie mnie.
O grze aktorów się nawet nie wypowiadam (chociaż moim zdaniem była słaba), bo jak fabuła jest skopana, to nawet najwybitniejszy aktor nie uratuje filmu.
"Ale nasi bohaterowie mają większe problemy, pod tytułem: jak tu po zaliczyć jakąś laskę. Przez zdecydowaną większość filmu mówią i myślą tylko o dupczeniu."
jak bym na ich miejscu też tak postąpiła. Byli młodzi, mieli marzenia plany i nagle pojawia się informacja "będzie wojna". Sami nie wiedzieli czy przeżyją, więc brali z życia to co najlepsze, póki jeszcze mieli na to czas. Nie wiedzieli jak długo jeszcze pożyją...
Każdy przeżywa miłość na swój sposób i jeśli ty uważasz że myśleli tylko o seksie to nie zrozumiałeś filmu.
"Poza tym odpowiedzmy sobie na pytanie: jakie znaczenie dla przebiegu akcji ma fakt, że dzieje się tuż przed II Wojną Światową? Otóż w tym filmie nie ma żadnego znaczenia, bo tą historię równie dobrze można by umiejscowić gdziekolwiek i kiedykolwiek. "
Film był osadzony w tamtych realiach ponieważ był tworzony na rocznice napadu hitlerowców na niepodległa Polskę. To pierwszy powód. Drugi. Filmów o takiej tematyce osadzonych we współczesności jest mnóstwo. Po za tym, film nie nabrał by takiej magii gdyby nie przedwojenna Warszawa, stare uliczki i kawiarnie... Myślę że o wiele lepiej ogląda się taki film. Można poczarowac z fantazją. Przecież współczesność zna każdy, ale ludzi którzy pamiętają tamte czasu jest niestety coraz mniej, tak samo jak ludzi którzy byli zakochani właśnie wtedy. Bardzo 'romantyczna' Warszawa... Wiem, że film jest po to żeby nie móc się 'wysilac' wyobrażając sobie całą akcję, i to jest przykre, że coraz mniej czytamy książek a coraz więcej oglądamy szmir, coraz mniej chodzimy do teatru, a coraz więcej na filmy science-fiction do kina. Ale "jutro..." daje nam wiele możliwości do wyobrażenia sobie wielu rzeczy... Chociażby zakończenie...
"Spodziewałem się obrazu, który powie coś o stanie ducha młodych ludzi w obliczu największego koszmaru jaki przeżyła ludzkość, a tymczasem przez jakieś 90% czasu mamy gadanie o seksie, a pod koniec powtarzanie po raz stutysięczny, jaka to wojna jest zła, że rujnuje marzenia, bla, bla, bla, itp, itd..."
Sam sobie zaprzeczyłeś. To co napisałeś jest właśnie stanem ducha młodych ludzi w filmie. Po za tym jeśli seks jest dla ciebie tematem tabu to mi przykro... Najpierw zastanów się zanim coś napiszesz bo irytują mnie twoje błędy stylistyczne i błędy w myśleniu.
spodziewałeś się filmu który pokaże stan ducha młodych ludzi wobec tego koszmaru jakim była II wojna światowa, a zaraz potem mówisz że nie podoba ci się powtarzanie po raz 'stutysięczny' jak to wojna jest zła i rujnuje marzenia... czegoś tu nie rozumiem ? ;/ czyżbyś probował skrytykować w film w sposób inteligentny ale ci nie wyszło ? ;/
zapewne jesteś 15 który próbuje by mądrzejszym niż jest...
"No na Boga, przecież to wie każde dziecko, a kolejny film o tym mówiący na prawdę nie jest już potrzebny. I żeby chociaż był ciekawy. Ale gdzie tam. W końcu, ileż można oglądać jak jeden koleś z drugim kolesiem nie mogą znaleźć sobie dziewczyn na szybki numerek? No ludzie, nie załamujcie mnie. "
Kolejny ? a jesteś wstanie wymienić choć jeden o takiej tematyce ? Jeśli spodziewałeś się filmu o wojnie to obejrzyj film dokumentalny a nie dramat romantyczny.
"O grze aktorów się nawet nie wypowiadam (chociaż moim zdaniem była słaba), bo jak fabuła jest skopana, to nawet najwybitniejszy aktor nie uratuje filmu."
Czemu ? Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii na ten temat...
>>jak bym na ich miejscu też tak postąpiła. Byli młodzi, mieli marzenia plany i nagle pojawia się informacja "będzie wojna". Sami nie wiedzieli czy przeżyją, więc brali z życia to co najlepsze, póki jeszcze mieli na to czas. Nie wiedzieli jak długo jeszcze pożyją...<<
Wszystko ok :) Niewykluczone, że też bym tak postępował, ale czy naprawdę aż trzeba o tym film kręcić?
>>Każdy przeżywa miłość na swój sposób i jeśli ty uważasz że myśleli tylko o seksie to nie zrozumiałeś filmu.<<
Nie spodobała mi się przedstawiona w filmie historia, więc go nie zrozumiałem, tak? Fajnie, gratuluje podejścia ;)
Ale w takim razie jak skomentujesz scenę podczas których kolesie kombinowali coś w pójściem do domu publicznego? Rozumiem, że szukanie partnerki na szybki jednorazowy numerek to w dzisiejszych czasach nie jest już myślenie o seksie?
>>Film był osadzony w tamtych realiach ponieważ był tworzony na rocznice napadu hitlerowców na niepodległa Polskę. To pierwszy powód. <<
I co z tego?
To nie zmienia w niczym faktu, że tą samą fabułę można by równie dobrze przedstawić w filmie przygotowanym chociażby na rocznicę bitwy pod Grunwaldem.
A poza tym, ja się nie pytałem dlaczego jest osadzony w takich a nie innych realiach, tylko co z tych realiów wynika dla przebiegu akcji. A w tym filmie (pomijając rzecz jasna ostatnie parę minut) nie wynika absolutnie nic.
>>Filmów o takiej tematyce osadzonych we współczesności jest mnóstwo.<<
I sama w tym momencie przyznałaś mi rację, że głównym tematem tego filmu są problemy niewyżytych nastolatków. Bo przecież, o co jak o co, ale o II Wojnę Światową w tym filmie naprawdę nie chodziło.
>>Po za tym, film nie nabrał by takiej magii gdyby nie przedwojenna Warszawa, stare uliczki i kawiarnie... Myślę że o wiele lepiej ogląda się taki film. Można poczarowac z fantazją. Przecież współczesność zna każdy, ale ludzi którzy pamiętają tamte czasu jest niestety coraz mniej, tak samo jak ludzi którzy byli zakochani właśnie wtedy. Bardzo 'romantyczna' Warszawa... <<
Co kto lubi. Ja tej magii jakoś nie poczułem, Ty poczułaś - spoko :)
>>Wiem, że film jest po to żeby nie móc się 'wysilac' wyobrażając sobie całą akcję, i to jest przykre, że coraz mniej czytamy książek a coraz więcej oglądamy szmir, coraz mniej chodzimy do teatru, a coraz więcej na filmy science-fiction do kina.<<
A co jest takiego złego w filmach science-fiction?
>>Ale "jutro..." daje nam wiele możliwości do wyobrażenia sobie wielu rzeczy... Chociażby zakończenie...<<
Zakończenie było tak typowe, że już bardziej nie mogło. Co tu jest do wyobrażania?
Prawdę mówiąc, to wydaje mi się, że nawet lepiej byłoby, gdyby film zakończył się na scenie na plaży, podczas przelotu niemieckich samolotów.
>>Sam sobie zaprzeczyłeś. To co napisałeś jest właśnie stanem ducha młodych ludzi w filmie.<<
Nie, wcale sobie nie zaprzeczyłem. A Twój argument może miałby jakiś sens, gdyby problemy miłosne wieku dorastania były jakimś szczególnym wyróżnikiem pokolenia przedwojennego na tle innych pokoleń. Niestety nie są, bo podobne doświadczenia w tej materii mieli ludzie żyjący na długo przed nimi i będą mieli ci, co się jeszcze nie urodzili. Przeżywanie pierwszych miłości i miłostek w niczym nie wyróżnia bohaterów na tle ogółu ludzi.
Pisząc o stanie ducha miałem na myśli odczucia odnośnie zbliżającej się wojny: strach, zobojętnienie, niedowierzanie, chęć walki do upadłego, itp., itd., a nie romansowanie. I wprawdzie to o czym wspomniałem też w tym filmie występuje, ale zostało zepchnięte całkowicie na margines. A problemy bohaterów nie mają niemal nic wspólnego ze zbliżającą się wojną.
>>Po za tym jeśli seks jest dla ciebie tematem tabu to mi przykro...<<
Jak to dobrze jest coś sobie ubzdurać i napisać.
A teraz proszę wskazać w którym miejscu tak stwierdziłem.
>> Najpierw zastanów się zanim coś napiszesz bo irytują mnie twoje błędy stylistyczne i błędy w myśleniu. <<
Sorr, ale pusty śmiech mnie ogarnia jak czytam takie rzeczy.
>> czyżbyś probował skrytykować w film w sposób inteligentny ale ci nie wyszło ? ;/
zapewne jesteś 15 który próbuje by mądrzejszym niż jest... <<
Wiesz, mógłbym w tym momencie odpisać coś chamskiego, ale tego nie zrobię.
Ograniczę się tylko do drobnej sugestii na przyszłość. Gdy już chcesz z kimś dyskutować, to spieraj się na argumenty, kontruj wypowiedzi, a nie robisz jakieś dziwaczne uwagi ad persona.
>> spodziewałeś się filmu który pokaże stan ducha młodych ludzi wobec tego koszmaru jakim była II wojna światowa, a zaraz potem mówisz że nie podoba ci się powtarzanie po raz 'stutysięczny' jak to wojna jest zła i rujnuje marzenia... czegoś tu nie rozumiem ? <<
Niestety powtarzanie tego, jaka to wojna jest zła, nie ma nic wspólnego ze stanem ducha bohaterów. Ich ten problem przez większość filmu zdaje się nie dotyczyć.
>> "No na Boga, przecież to wie każde dziecko, a kolejny film o tym mówiący na prawdę nie jest już potrzebny. I żeby chociaż był ciekawy. Ale gdzie tam. W końcu, ileż można oglądać jak jeden koleś z drugim kolesiem nie mogą znaleźć sobie dziewczyn na szybki numerek? No ludzie, nie załamujcie mnie. "
Kolejny ? a jesteś wstanie wymienić choć jeden o takiej tematyce ? Jeśli spodziewałeś się filmu o wojnie to obejrzyj film dokumentalny a nie dramat romantyczny. <<
Obejrzyj sobie pierwszy z brzegu film wojenny. W niektórych są ludzkie dramaty o wiele poważniejsze niż niepowodzenia w miłosnych podbojach grupki nastolatków.
No, ale jeśli to faktycznie miał być dramat romantyczny, to też coś z nim jest nie tak, bo dramatyczny to on się robi na chwilę przed napisami końcowymi.
>> "O grze aktorów się nawet nie wypowiadam (chociaż moim zdaniem była słaba), bo jak fabuła jest skopana, to nawet najwybitniejszy aktor nie uratuje filmu."
Czemu ? Jestem bardzo ciekawa Twojej opinii na ten temat... <<
Niestety zbyt dawno oglądałem ten film, żeby teraz kompleksowo oceniać poszczególne role.