Naprawdę, wciąż mnie dziwi, że ludzie wciąż zaprzeczają to, że to się wydarzyło, chociaż raczej nie powinno skoro większość tych ludzi "pochodzi"* z Ameryki oraz do najbliższego obozu śmierci mają kilka tysięcy kilometrów.
na sam film czekam.
*Bądźmy poważni, to prawdziwa obraza dla merykanów i nie powinno się akurat z tego śmiać.
> że ludzie wciąż zaprzeczają to, że to się wydarzyło
Nie dało się Już bardziej spieprzyć i skomplikować tego fragmentu zdania?
Co jest trudnego w napisaniu: „że ludzie wciąż zaprzeczają tym wydarzeniom”?
Zaprzeczać można *temu*, a nie *to*!
niestety filmweb nie posiada możliwości edycji postów więc nie mogę tego poprawić. Tak samo godzina "1:22" pokazuje, że nie myślałem do końca trzeźwo przez co wydawało mnie się, że moja wypowiedź brzmi logicznie. Po prostu po obejrzeniu trailera tak zagotowała się moja krew, że musiałem jak najszybciej zapisać moją frustrację.
To akurat nie ma wiele wspólnego z Ameryką. David Irving jest brytyjczykiem, a ekstremizm, antysemityzm czy ignorancja nie mają geograficznych granic.
to prawda, ale niemożna zaprzeczyć, że Ameryka to kolebka neo-nazizmu. dodatkowo do lat 60 (1964?) wciąż były szkoły, restauracje itp. "nie dla czarnych" więc wyobraź sobie, że w Ameryce wciąż żyją ludzie którzy byli wychowywani w takiej ideologii segregacji.
Okazuje się, że holokaust to jedyne wydarzenie w całym bodajże wszechświecie, które się wydarzyło "naprawdę", co do którego nie można mieć żadnych wątpliwości, żadnych pytań. Żadne inne wydarzenie historyczne nie jest tak traktowane. Dlaczego? Składa się na to wiele czynników: m.in. żydowski narcyzm etniczny, niesłychany rasizm i szowinizm, ich chęć do panowania. Uznali, że dzięki propagandzie holokaustu uśpią gojów, obezwładnią wobec ich agresji politycznej, że dzięki temu droga do władzy nad światem nieco bardziej się dla prawowitej rasy panów wyprostuje. Okazuje się, że - czy to się tobie spodoba czy nie - tego celu nie udało im się osiągnąć.
Oto efekt gdy patrzy się na świat przez polityczne szkło, a nie przez pryzmat nauki. Ta druga pozwala dostarczyć rzeczowych argumentów w postaci danych, liczb, metod, ma w sobie znamiona prawdy. Jakkolwiek popełniane są błędy, tak jest to źródło najbardziej wiarygodne z możliwych. Podczas gdy polityczne szkło jest jedynie zaoferować stare socjologiczne sztuczki, w których obraca się wszystko w okół pieniędzy i interesów. Przecież wystarczy, powiedzieć, że naukowcy biorą w łapę i to już ma być niezbity argument podważający ich wiarygodność. Polityczne mendy nie dyskutują o argumentach, dyskutują o aspektach społecznych, ze szczegółów robią ogólniki, którymi łatwo manipulować. Tak jest w każdym temacie społecznym i nie ważne czy mowa o holokauście czy globalnym ociepleniu. Albo chcemy słuchać gburów którzy nie mają żadnych rzeczowych argumentów, poza politycznymi pierdnięciami, albo ludzi którzy wzieli temat na warsztat, przegryźli go, zbadali i przedstawili swoje wnioski i obserwacje. Bez dwóch zdań wolę tych drugich i nawet jak się czasem mylą, to zdecydowanie rzadziej niż częściej.