Przy wypuszczeniu 1 części wydawca wpadł w własne sidła i nazwał film "Kac Vegas". Film
przyniósł taki sukces, że powstała druga część, która już nie jest w Vegas ale przez durne
tłumaczenie pierwszej części trzeba było jakoś nawiązać do Vegas, więc mamy Vegas w
Bangkoku. Co za idiotyzm.
Czemu się czepiacie... To już tak utarty stereotyp, że w Polsce źle się tłumaczy tytuły, że nawet nie chcecie przyjąć do wiadomości, że akurat tytuł pierwszej części to świetna gra słowna. Zacznijcie jeszcze narzekać na to, że Polacy kradną samochody, a na zachodzie jest lepiej. Stereotypy!
Akurat Kac Vegas fajnie się komponuje i pomysł przeszedł.Inaczej, natomiast ma się już w drugiej części, gdzie brzmi to nieco głupio, ale w komedii nie szukajmy filozoficznych rozwiązań.
Na pewno są gorsze pomysły na tłumaczenie.
Tytuł pierwszej części został przetłumaczony bardzo fajnie. Bardziej podoba mi się taka gra słowna niż dosłowne tłumaczenie. Choć przy dwójce już rzeczywiście mogli inaczej przetłumaczyć.
Całkowicie się zgadzam i nie neguję - pierwsza część (tłumaczenie) bardzo dobrze pasuje. Ale została zrobiona trochę bez pomyślunku o przyszłości. Albo można podejść do tematu od innej strony. Mianowicie zmienić nazwę drugiej i trzeciej części - wiemy, że tak się nie stało, dlatego wychodzi komicznie (aczkolwiek 3 część też jest w Vegas przez chwilę więc...)
moim zdaniem ciężko byłoby gdyby nagle drugą część nazwano "BangKac" czy coś podobnego, bo potem ludzie by nie widzieli czy to kontynuacja czy o co chodzi. Masz rację, że troszkę się zakopali i sami sobie strzlili w piętę z tym "Kac Vegas", jednakowoż tytuł jest tak genialny, że można przymnkąć oko na "Kac Vegas w Bangkoku" :D Niewątpliwie "Kac Vegas" jest najlepszym zabiegiem polskich tłumaczy tytułów ever :)
Akurat tytuł nie jest całkiem bezsensu. W Bangkoku dzieje się to samo co w Vegas, więc ten sam kac, tylko, że w Bangkoku. Według mnie klei się to i nie brzmi idiotycznie.
Poza tym było nawiązanie, kiedy ojciec Alana powiedział, że Alan tak właściwie to nigdy nie wrócił z Vegas, ciągle miał zdjęcia w pokoju, a podczas podróży ciągle mówił o to, co było w Vegas, więc rzeczywiście tak jakby umysłem ciągle tam był. Na zasadzie: "Vegas to nie miejsce, to stan umysłu", nie ma znaczenia czy jesteś w Bangkoku, Moskwie, czy w Warszawie, Twój umysł i serce na zawsze pozostanie w Vegas ;)
Moim zdaniem nie brzmi to głupio. "Kac Vegas" stało się czymś w rodzaju nazwy własnej i przestało dotyczyć tylko i wyłącznie Las Vegas. Poza tym "Kac Vegas w Bangkoku" brzmi chyba lepiej niż "Kac 2".
I tu mam uwagę dla narzekających na tłumaczy: tytuły filmów się przekłada, nie tłumaczy, dlatego mamy takie tytuły jak "Szklana pułapka" czy "Kac Vegas". Zadaniem tych ludzi jest przetłumaczyć tytuł i dostosować go do realiów polskiego rynku, społeczeństwa, humoru. Który z tytułów bardziej zachęca do obejrzenia filmu: "Kac" czy "Kac Vegas"?