Czwórka przyjaciół znanych z pierwszej części przeboju kinowego "Kac Vegas" - Phil,
Alan, Stu i Doug jadą do Tajlandii, gdzie Stu ma wziąć ślub z piękną Lauren. Stuart, który
wciąż ma w pamięci (nie)zapomniane chwilę z Vegas, nie chce ryzykować i rezygnuje z
wieczoru kawalerskiego. Dwa dni przed ślubem mężczyźni decydują się na jedno piwko
przy ognisku, w którym towarzyszy im brat wybranki serca Pana Młodego. Gdy budzą się
rano koszmar z Vegas powraca. Nie pamiętają nic z tego co wydarzyło się w nocy, na
domiar złego gubią młodszego brata Lauren a sami budzą się w hotelu, w tytułowym
Bangkoku.
Jak widać po opisie twórcy nie rezygnują ze schematu znanego z pierwszej części. O ile
"Kac Vegas" można uznać za pewien powiew świeżości w kinie komediowym tworzonym
w Hollywood, to druga część już nie zachwyca w takim samym stopniu. Jest co prawda
kilka całkiem zabawnych momentów i gagów w najnowszym filmie Todda Phillipsa,
jednak miałem nieodparte wrażenie, że ten film był stworzony tylko i wyłącznie po to, aby
na fali sukcesu jaki odniosła część pierwsza zarobić na niej jeszcze więcej kasiory. Do
plusów trzeba zdecydowanie zaliczyć po raz kolejny Zacha Galifianakisa, który grając
Alana czuje się jak ryba w wodzie. "Kac Vegas w Bangkoku" to całkiem przyzwoity sequel,
który powinien spodobać się fanom pierwszego filmu zwariowanych przyjaciół, którzy
ruszają na podbój (Vegas) Bangkoku.