Obejrzałam wczoraj na TVN i szczerze mówiąc - w porównaniu do częściej pierwszej - ten Bangkok trochę mnie rozczarował. Jakieś takie, moim zdaniem, za bardzo SIŁOWE to wszystko...? Jak gdyby reżyser i scenarzysta koniecznie chcieli zrobić szybko tę 'dwójkę', ale już nie za bardzo mieli na nią oryginalny pomysł i sami nie do końca wiedzieli: co by tu jeszcze świńskiego wymyślić, czym jeszcze bardziej zniesmaczyć i zaszokować;P
Reasumując, Kac Vegas był oczywiście o niebo lepszy i zdecydowanie śmieszniejszy. Takie przynajmniej są moje odczucia. A Wy co myślicie? Kto się ze mną zgadza, a kto kompletnie nie?:)
Ja się z Tobą zgadzam. Dało się czuć siłowe nawiązywanie i ciągnięcie tego na przymus, ale... jeden tekst z tej części bije na łeb wszystkie dotychczasowe. Mianowicie: chłopaki wpadają do tancbudy w Bangkoku, gadają z transwestytą i nagle Stu słyszy: "Odpaliliśmy razem - ja w ciebie, ty na podłogę". Myślałem, że z fotela wyskoczę ;D