Wchodząc do kina liczyłem na dawkę fajnego i dobrego humoru na rozluźnienie po ciężkim
tygodniu(pierwsza część mi umknęła,ale może to i lepiej)i niestety się zawiodłem.Może to
nie moje gusta,ale nie rozumiem fenomenu tego filmu,sam pomysł był dość wtórny,bo o ile
mi się dobrze wydaje to wiele rzeczy przypominało "Stary gdzie moja bryka"film który
oglądałem bardzo dawno temu,ale bez wątpienia łączy się fabułą.Bohaterowie również
stracili pamięć po ostrej imprezce,szukali wprawdzie bryki,ani zaginionego brata panny
młodej,ale podobieństwo widać od razu,dla mnie lekko niesmaczna sytuacja z prostytutką
która okazała się,wyposażona w coś zaskakującego,również pojawiła się w "Dude where is
my car".Jakby nie patrzyć nowatorstwa w tym nie ma.Sam film i jego akcja nie porwały,a
wręcz nudziły,ciągnąc się i szukając końca.Ja nie ryczałem ze śmiechu na widok małpy
robiącej loda,bo waliło to tandetą po oczach,choć uśmiech zawitał na mojej twarzy gdy ta
podpalała sobie papierosa(ale wyglądał z nim po prostu komicznie).Jednym z nielicznych
plusów to znośna gra aktorska,byli po prostu przeciętni,ale dla tak słabego filmu to i tak
bardzo dużo.Cóż można powiedzieć osobiście żałuję 21 zł zainwestowanych w ten film bo
była to zbieranina zwykłego szmelcu który wpadł pod nogi Amerykanów.