Nie wierzę że nikt nie rozumie tej ironii jaka kryje się za tym z pozoru absurdalnym humorem..
Ta ironia, ten humor... są po prostu słabe. Ktoś może i miał wstępny pomysł na fajny film, ale kompletnie tego nie przemyślał. Aktorzy są beznadziejnie dobrani do ról, są źle poinstruowani, sceny są kiepsko zrealizowane. Często bardziej przypomina to nagrany, nie najwyższych lotów teatr, niż dobry film. Humor mieści się w granicach "he he, no to spie****am" - śmieszyć ma przekleństwo i tępa mina aktora (według mnie mocno ograniczonego, który w każdym filmie wygląda identycznie... i tak samo beznadziejnie gra, a jednak, co najśmieszniejsze, nadal biorą go do kolejnych produkcji), a nie inteligentna puenta, element zaskoczenia tu nie istnieje. Pominę już samą fabułę, bo na to i klawiatury szkoda.
Absurdu i ironii to szukać można w "Procesie" Kafki lub w "Tangu" Mrożka. W tym filmie nie ma żadnego piękna. Żenujące ujęcia, dialogi i obsada.
To książki. Pomijając już zupełnie porównanie, to nie zauważyłam żadnego pozytywu w tym filmie. Czułam się zniesmaczona i zażenowana zmuszając się do obejrzenia go do końca. Dlatego ciekawi mnie to co może się w tym filmie podobać.
No to nie jest pozytywny film, wiec trudno się w nim doszukiwać pozytywów. Jeśli chodzi o jakieś optymistyczne obrazy to polecam wytwórnię Walta Disneya - miła fabuła, dobry warsztat i budżet, brak zniesmaczenia gwarantowany. Kac wAWA to coś więcej niż film, to karykatura polskiej kinematografii. Sam nie wiem czy obsada to przypadek czy też przejaw geniuszu reżysera i heroiczny akt obnażającej okrutną prawdę autoironii.. Co dalej? Dlaczego? Po co? Skoro zadajemy sobie takie pytania po wyjściu z kina, skoro film zmusza do myślenia, to znaczy że niesie on jakąś wartość...
Tak humorystycznie to ująć: "Pomimo takiego linczu wśród krytyków i tak zapłaciłem/łam za bilet na ten film. DLACZEGO?" :)
Chcemy tego czy nie, to żyjemy w takim kraju i nie w innym i bierzemy udział w tym wszystkim co się tutaj dzieje... ktoś kręci najgorszy film swojego życia, krytycy zacierają ręce, a my i tak płacimy za to nasze ciężko zarobione pieniądze... jak to możliwe?
Reklamowane jako Polskie "Kac Vegas", oczekiwano podobnego sukcesu kasowego. W sumie tak się zastanawiam - gdyby wszystko było by takie samo w tym filmie, zmieniając jedynie język na angielski - czy film byłby równie kiepski. Część ludzi krytyczniejszym okiem podchodzi do polskich produkcji, zarówno do filmów jak i do muzyki. Hmm... Uważam, że w tym przypadku też by to nie wypaliło. :P
Nie mieszaj marketingu do filmu. Nazwanie tego polskim "Kac Vegas" to wielkie nadużycie. Filmy nie maja nic ze soba wspólnego. Amerykańska produkcja to zwykła amerykańska komedia, polski film to zupełnie co innego, film raczej mroczny i przygnębiający, no ale dystrybutor musi przecież zarobić i posługuje sie takimi chwytami.
Marketing jest bardzo istotny. Po drugie mają - wieczór kawalerski, alkohol, panie do towarzystwa, narkotyki. W sumie rozumiem trochę o co Ci chodzi z tym brakiem komedii, ale to i tak jest kiepskie.
Nie, wcale. Nazwa zupełnie wymyślona z kosmosu, fabuła o wieczorze kawalerskim też, do tego to szczanie na palmę zerżnięte z "Kac Vegas" (sam Januszyk to przyznał) też nic nie ma wspólnego "Kac Vegas"...
no tak, zapomniałem, że większość ludzi tak to w prosty sposób porównuje, tym bardziej chylę czoła przed reżyserem i marketingowcem, maja chłopaki tupet..
Fakt, mają tupet, żeby za tak nędzny plagiat żądać pieniędzy. Dla mnie to jest oszustwo i złodziejstwo, ale to tylko moje zdanie.
Okej, zdecydowanie widzisz w tym filmie coś więcej niż ja. Gdybyś mógł mi to naświetlić, byłabym szalenie wdzięczna. Nie ma w tym ironii. Być może po prostu czegoś nie rozumiem. Dla mnie całą tę "smutną historię w specyficznej osłonce" można by przedstawić sto razy lepiej.
Jeśli sztucznie wypowiedziane sztywne dialogi są częścią geniuszu - autentycznie czekam na olśnienie. :)
Nie podchodź do tego filmu tak poważnie, nie napinaj się, właśnie o to chodzi że można tę historię przedstawić sto razy lepiej... Obejrzyj ten film jeszcze raz, ale z dystansem, zmruż oczy, ale również potraktuj to zjawisko szerzej, a zobaczysz że film wyśmiewa wszystko to o czym tutaj piszesz...
Niestety problem w tym, że każdy kiepski film można wytłumaczyć w ten sposób. Owszem jest tam coś wyśmiewane, ale używa się humoru, który do mnie kompletnie nie trafia.
Oczywiście, można walnąć trzy kreski na płótnie i mówić, że ktoś nie rozumie sztuki... Jedni będą się tam dopatrywać "prostoty życia, wyrażenia świadomości zmarnowania i nieziemskiej symboliki", inni stwierdzą, że to po prostu kiepska próba zaistnienia.
Tak, oczywiście jest w tym filmie piąte dno. Tak głęboko jednak ukryte, że nikt nie jest już w stanie go odkryc. Nawet sam scenarzysta. Powiedziałabym nawet, że cały ten film to jedno wielkie dno.