… bardzo dobre danie komediowe po włosku, w czym największa zasługa M. Vitti i U. Tognazziego, grających małżeństwo będące w punkcie zwrotnym swojego związku. Patrząc na obojga, ma się nieodparte wrażenie, że na planie filmowym ta para rozumiała się bez słow. A tych akurat pada sporo, bowiem "Kaczka..." jest komedią głownie dialogową, mniej sytuacyjną. Sama zaś intryga filmu jest podobna do intrygi z innej komedii z udziałem Vitti, czyli "Pomóż mi kochanie". Z tą różnicą, że akcja "Kaczki..." rozgrywa się w ciągu kilku dni, weekendu właściwie, a bohater grany przez Tognazziego jest inteligentniejszy i sprytniejszy od postaci w którą wcielił się A. Sordi.
I jeszcze jedno, "Kaczka w pomarańczach" jest przykładem zjawiska charakterystycznego dla włoskiej kinematografii, właśnie przede wszystkim lat siedemdziesiątych. A więc epatowania golizną nie tylko w komediach erotycznych, ale również w komediach - nazwijmy je - normalnych. W "Kaczce.." padło na B. Bouchet, która zagrała sekretarkę głównego bohatera, i która obficie pokazuje swoje atuty fizyczne. Były one wtedy duże, więc jest na czym zawiesić (najpewniej męski) wzrok.