Jeden z najlepszych niemieckich filmów, jakie było mi dane oglądać na przestrzeni ostatnich lat.
Co prawda są momenty, że film się dłuży (całość ma prawie 120 min), ale ogólnie jestem bardzo
zadowolony, że udało mi się zobaczyć tak ciekawie przedstawiony obraz ludzkiej psychiki.
I ja miałam wrażenie, że miejscami się dłuży, ale trzeba reżyserowi przyznać, że dobrze oddał nastrój Kafki. Poza tym scenografia i efekty - uczta dla oczu
Ojej, bardzo jestem zaskoczona tymi komentarzami - ja temu filmowi dałam pierwszą w życiu jedynkę, był dla mnie niezrozumiałym, przydługim koszmarem, ledwo wytrzymałam te 2 godziny. Moim zdaniem reżyser wcale nie oddał nastroju Kafki, tylko Kafkę groteskowo rozciągnął i zamiast interpretować - zagmatwał. Też poszłam na projekcję w ramach WFF (była to premiera) i nie byłam osamotniona w mojej opinii - część osób wyszła już podczas seansu, a od razu po zakończeniu wyszli chyba wszyscy, chociaż zaplanowano spotkanie z reżyserem. Dla mnie niestety kompletne nieporozumienie.
Napisałam, że film jest niezrozumiały, a nie, że go nie zrozumiałam. Myślę, że zamysł reżysera zrozumiałam dobrze, za to został on moim zdaniem podany w formie niestrawnej, przykrej dla oka i umysłu papki.
Skoro twierdzisz, że film jest niezrozumiały, to automatycznie zakładam, że go nie zrozumiałaś. Według mnie film zawiera w sobie ogromnie dużo treści z dziedziny ludzkiej, pogmatwanej psychologii, a danie mu oceny "1" jest wielce krzywdzące dla reżysera, głównego aktora oraz nawet samego Kafki.
polecam lekturę opowiadania Franza Kafki "Schron" zanim stwierdzi Pani, iż "nie oddał nastroju Kafki" - autorom filmu udała się rzecz bardzo trudna - sfilmowali absolutnie "niefilmowalne" dzieło. "Schron" to opowiadanie afabularne, wewnętrzny monolog jakiegoś podziemnego zwierzęcia. Zwierze raz za razem przenosi zapasy z jednej komory do drugiej. Jako, że schronowi nie grozi realne niebezpieczeństwo, zwierze stwarza urojone zagrożenia - a wobec takich zagrożeń żaden, bezsilny jest nawet najlepszy schron....
...klimat i sens opowiadania udało się oddać w sposób niewiarygodnie wierny, mimo karkołomności tego zadania
Ludzie wyszli z seansu, bo spotkanie z reżyserem odbyło się w foyer, a nie na sali kinowej, gdyż kolejny film zaczynał się w tej sali 10 minut później.
Tego nie wiedziałam. Mimo wszystko uważam, że nastroje po projekcji nie były przychylne, co potwierdziło moją opinię (ale nie miało na nią wpływu).
Zgadzam się.
Obejrzałem na WFF dwanaście filmów i ten zdecydowanie najbardziej do mnie trafił.
Wszystko krzyczało w tym filmie "niepokój". Ustawienie kamery, wygląd budynku, sposób wypowiadania się bohatera.
No proszę, to mam podobnie jak Pan, Panie Demland. 12 do obejrzenia, z tego jeszcze 4 na mnie czekają, ale ten jak na razie wygrywa.
Film, który według mnie cechuje się ogromnym brakiem harmonii pomiędzy wewnętrznym monologiem głównego bohatera a umiejscowieniem
akcji i jej przebiegu. Paranoidalne stanu strachu przed czyhającym zewsząd wrogiem przez przerost formy nad treścią (gra świateł / dźwięk -momentami przypominający akty zgrozy z kiepskich filmów science fiction) zostały spłycone do groteski. Idea pełnego przejęcia wewnętrznego monologu drogą cytowania treści powieści przez bohatera, przypominały piosenkarza śpiewającego bez poczucia rytmiki.
Obraz z dźwiękiem a monolog nijak ze sobą harmonizują, przez co film staje się nadęty oraz zwyczajnie nudzi.
To, że forma może komuś nie odpowiadać jeszcze jestem w stanie zrozumieć. Ale niezwykle istotna jest treść, którą jak widać kompletnie pomijasz. Doskonałym kontrargumentem jest wpis kilka postów wyżej, użytkownika "RubySkull".