Ale tego się akurat można było spodziewać. W końcu Joe D'Amato to nie Tinto Brass i na nakręcenie tego filmu nie miał tak dużych funduszy. Fabuła jest naciągana i nie wciąga za bardzo. Scen erotycznych jest trochę za mało (w pełnej wersji mamy jeszcze dwie sceny XXX + masturbowanie konia), co mnie trochę zdziwiło. Za to sceny przemocy są ostrzejsze niż w oryginale, ale tych i tak jest za mało. Joe D'Amato ma lepsze filmy na swoim koncie. Ten można sobie darować.