No i porobiło się, dwie recenzje tego samego filmu w jego ocenie są skrajne. Czy wynika to z oceniania różnych wersji (kinowa i nieocenzurowana), czy też odmiennych gustów recenzentów? W wielu tematach przewija się przekonanie, że film znakomicie trafia w "klimat" okresu rządów Kaliguli. W istocie historycy nie mają wcale wiarygodnych źródeł z tego okresu, bo po śmierci Kaliguli Senat nakazał zniszczenie dokumentów i Gajusz Swetoniusz Trankwillus bazował w istocie na przekazie ustnym, w dużej mierze plotkarskim. Nakłada się na to ocena Cesarstwa wypływająca z tradycji chrześcijańskiej, bo dla prostych ludzi o surowych obyczajach styl życia warstwy uprzywilejowanej był grzeszny, a bestia z Apokalipsy Św. Jana to właśnie Rzym. Jednym słowem sami mamy jakieś wyobrażenia o tej epoce, będące w istocie uwarunkowaniami kulturowymi i gdy film trafia w oczekiwania, to podoba się bardziej. Jednak w chwili premiery ocena krytyków była miażdżąca i to za brak walorów artystycznych, a nie treści pornograficzne. Dziś w ocenie filmu bierze się pod uwagę jego wyjątkowość, nawet jeśli są to wyjątkowo głupio wydane pieniądze, a upływ czasu łagodzi oceny.
Recenzje są naprawdę bardzo dobre, chociaż tak po prawdzie nie zgadzam się z żadną z nich. Nie uważam, jakoby "Kaligula" była gniotem, nie sądzę również, żeby była jakimś skończonym arcydziełem. Jako produkcja prezentuje się dobrze (moim zdaniem wzorowe aktorstwo + świetne przeniesienie na ekran wykreowanego przez scenarzystę światka), z drugiej strony brak mu wiarygodności, a niektóre techniczne chwyty były naprawdę tandetne (ta uwaga generalnie odnosi się do scenografii i kostiumów, lecz o niedoskonałościach można przeczytać w recenzji "Na Jowisza, ale gniot!").
Nieco dziwią mnie tak skrajne oceny tej produkcji, bo już od pierwszych minut nie przyszłoby mi do głowy ocenianie jej w ten sposób.
8/10
W sumie "Kaligula" w swoim gatunku jest filmem wybitnym; historia i kino eksploatacji podlane sosem filmów XXX- drugiego takiego filmu się nie znajdzie (przynajmniej na tym poziomie).
Tak skrajne przyjęcie filmu Brassa wynika moim zdaniem z faktu iż pewnie nikt nie był przygotowany na taką mocną, kinową interpretację rządów Kaliguli. Zwłaszcza że jako widownia oczekujemy od filmów historycznych określonych prawideł rządzących gatunkiem. Ktoś będzie zachwycony, ktoś zażenowany.