Kaligula to jeden z moich 10 ulubionych filmów w ogóle. życiowa rola McDowella i przesłanie że absolutna władza deprawuje absolutnie wyjątkowo do mnie trafia.W dodatku to film który oglądałem w dzieciństwie i wtedy dosłownie rzucił mnie na dechy. Jako że praktycznie każdy krytyk filmowy coś o nim napisał służy mi on jako miernik rzetelności (i zbieżności gustu z moim). Kałużyńskiemu się podobało a recenzent z gazety wyborczej napisał "półpornograficzny gniot w którym nie wiadomo co robi John Gielgud" w związku z czym więcej nigdy się nie kierowałem jego recenzjami w wyborze filmów . Może to tendencyjne ale w moim przypadku świetnie się sprawdza.
Ps a jak ktoś w recenzji używa słowa "Krzepiące" to na pewno nie obejrzę tego filmu a recenzent jest dla mnie skończony - okrutne ale skuteczne !!!