Sam fakt dokumentowania przez 40 lat życia na Kubie, ukazana codzienność naszych bohaterów, ich perypetii życiowych przez ten okres czasu sprawia, że świetnie się to ogląda i nie sposób się oderwać.
To co bardzo chwyta w moim odczuciu za serce to ogromna pogoda ducha wśród Kubańczyków. W dużej mierze osoby ukazane w filmie nie mają dobrych perspektyw, zmagają się z brakiem podstawowych produktów potrzebnych do życia, a na ich twarzach i tak widnieje uśmiech. Odniosłem wrażenie, że mieszkańcy tego kraju bardzo cenią sobie relacje międzyludzkie i zawsze są chętni do rozmowy i wysłuchania kogoś.
Oczywiscie ważnym elementem tegoż filmu jest także sam Fidel Castro. Możemy go tu poznać od nieco innej strony, bardziej ludzkiej, nie skupiając się aż tak bardzo na sferze czysto politycznej.
Są filmy, do których lubię wracać po pewnym czasie. Ten niewątpliwie będzie się do takich zaliczał.