Kolejna polska produkcja poruszająca ważny temat i niestety kolejna spektakularna filmowa klapa. Niestety Ci którzy nie znają historii i będą czerpać wiedzę tylko z tegoż filmu mogą pomyśleć, iż Szare Szeregi to zwykli.... złodziejaszkowie (patrz. pierwsza ich "akcja" w filmie). A i sam koniec nie przysporzy obrazowi wielu fanów swoim "miałkim" zakończeniem. U mnie tylko 4. na 10. Szkoda, że tak ważne czasy musimy (filmowo) pamiętać poprzez takie słabe produkcje.
Obejrzałam i nie mogłam się powstrzymać, by wtrącić swoje trzy grosze. Przede wszystkim, dla kogoś, kto oglądał "Akcję pod Arsenałem" porównanie nasuwa się samo przez się. Oba filmy to "prawie" to samo ;), ale - jak to mówią - "prawie" robi ogromną różnicę. Temat niby ten sam: trójka młodych bohaterów...a nie, przepraszam, w tym nowym jeden gdzieś się zagubił i to niekoniecznie w akcji.
Właśnie. Pierwszy problem, to brak głębszych relacji między chłopakami. Nie czułam tej przyjaźni, która ponoć była między nimi. Co więcej, ja w ogóle nic nie czułam. Nie byłam w stanie identyfikować się z bohaterami, nie cieszyłam się z ich sukcesów, nie współczułam im z powodu tragedii. Po drugie - jak dla mnie film był absolutnie pozbawiony klimatu. Wydawać by się mogło, że ci młodzi ludzie powinni być nieco bardziej dojrzali, świadomi sytuacji w jakiej się znaleźli. Daleka jestem od patriotyczno-historyczno- histerycznego (jak gdzieś tu ktoś trafnie się wyraził) podejścia, ale na litość boską - oni momentami zachowywali się jak rozkapryszone dzieciaki. Dobrze, że pannica, która tak się przy kinie upierała, nie tupała jeszcze nóżką...Trzecia sprawa, jak już zresztą zauważyło to sporo ludzi przede mną, to straszne spłycenie i okrojenie tematu. Pomijane wątki, pomijani bohaterowie, brak realnego zagrożenia. Finał akcji pod Arsenałem - Rudy odjeżdża w bezpieczne miejsce, w tle - środkiem ulicy, niespiesznie - podąża reszta. Oglądałam to i zastanawiałam się, co oni, u diabła, robią...Właśnie rozwalili paru Niemców, odbili transport z więźniami w środku okupowanej Warszawy, a wracają jak ze szkoły. Żywe tarcze. Moment śmierci Alka był zupełnie bez sensu...i tu skończyła się moja cierpliwość. Na horyzoncie pojawiła się ciekawsza alternatywa, a film nie porywał, więc skorzystałam. O ile "Akcję...", mimo upływu czasu, oglądam za każdym razem z... przyjemnością (choć to nie jest najlepsze określenie), o tyle do "Kamieni..." raczej już nie powrócę. Film ma zbyt wiele wad, by warto było tracić na niego czas.