Rewelacyjny film, szczególnie pod względem wpływu na emocje oglądającego. Mną wstrząsnął i to bardzo. Było kilka niezgodności z książką, jednak całość robi kapitalne wrażenie :)

film rewelacyjny w niektórych momentach w kinie prawie się popłakałam ;c
ale trzeba przyznac że mimo że młodzi aktorzy to poradzili sobie z tak dojrzałą rolą

A moim zdaniem film jest beznadziejny. Reżyser wymyślił sobie swoją wersję, która nijak ma się do książkowej, Szare Szeregi przedstawione tak, że szkoda gadać... no brak słów po prostu. Nie podobał mi się.

Jestem po seansie i generalnie ten film w ogóle się nie umywa do książki. Najbardziej zawiodłem się na roli Alka, który generalnie nie istniał w tym filmie. Jakichś specjalnych emocji nie odczułem, a panowie (szczególnie Ci młodzi) zagrali mocno przeciętnie, tak, nawet "Rudy".

Akurat gra aktorska prawie mi nie przeszkadza, na pewno nie Tomasza Ziętka, natomiast mam sporo zastrzeżeń do samych postaci. Do Alka nie, bo go nie było :P i nawet nie mogę się o nim wypowiedzieć. Ale Zośka w filmie to po prostu "młody gniewny", nie ma nic wspólnego z tym urodzonym przywódcą, spokojnym i opanowanym młodym człowiekiem jakim był. Rudy miał fajne teksty, ale osobowość w książce też chyba była inna - tyle że nie przeszkadza mi to aż tak bardzo, jak w przypadku Zośki.

Rudy - zarówno w tym filmie jaki i w "Akcji pod Arsenałem" oddali tylko cząstkę jego osobowości, z tym że za każdym razem zupełnie inną :-) z książki Kamińskiego i innych wspomnień wiadomo, że był to chłopak nieprzeciętnie inteligentny - skończył tajną politechnikę - o wybitnych uzdolnieniach matematycznych i utalentowany konstruktor. Czytał lektury, o których większości współczesnych 20latków się nie śniło. Filozofia, socjologia itp. Chciał zmieniać świat na lepsze. Poza tym był ogromnie wrażliwy. I wreszcie - typ "rozrabiaki", pełen życia, zabawny, z zawadiackim uśmiechem, który przetrwał na zdjęciach.
W filmie Łomnickiego faktycznie pokazali go jako oczytanego, dojrzałego chłopaka mądrze analizującego rzeczywistość. Poza tym jednak wyszedł na raczej statecznego i poważnego młodzieńca, na którego twarzy chyba ani razu nie pojawił się uśmiech. Czegoś mi zabrakło.

W "Kamieniach..." na odwrót. Rudy jest zagrany z "błyskiem w oku", ma masę pozytywnej energii. Jest też bardzo wrażliwy, nie potrafi zadusić gołębia, a w więźniarce pociesza zabeczane dzieci, chociaż sam jest nieludzko skatowany. Ale konia z rzędem temu, kto dostrzeże jakieś jego intelektualne zapędy, chociażby w postaci książki leżącej gdzieś w pobliżu ;-) najbardziej zdaje się go fascynować nagi biust Moni.

Film jest bardzo dobry. Szczerze mówiąc to nie spodziewałam się aż tak dobrego widowiska. Film zasługuje na wysoką ocenę. Gra aktorska tych młodych chłopaków i efekty powalają. Czytałam książkę i sporo film od niej odbiega, ale przecież taki był zamiar :) .

Nie miałam jeszcze możliwości przeczytania książki, ale film bardzo mi się podobał. Może miejscami był brutalny, ale to chyba było potrzebne by nas uświadomić, że tamte czasu to nie tylko przykre wspomnienia słowa. Aktorzy według mnie dobrze sobie poradzili z rolą. Byłam dzisiaj na tym w kinie i na kilku momentach, aż się popłakałam. Mam nawet ochotę jutro iść do biblioteki i przeczytać książkę.