Lubie de Funesa jako komika, wlasciwie to w mlodosci obejrzalem sporo z nim filmow. 'Kapusniaczka' malo kojarzylem, wiec wczoraj go sobie puscilem z plytki na laptopie (nie przepadam za takim ogladaniem, ale z braku laku i to musialo wystarczyc:). Po seansie stwierdzam, ze jestem nieco zawiedziony. Wlasciwie to nie bylo momentu, z ktorego bym sie glosno usmial - bywaly momenty zabawniejsze, ale one powodowaly raczej cichy chichot u mnie. Sama historyjka naiwna jak nie wiem co, na szczescie posiadala w sobie na tyle bezpretensjonalnosci i uroku (glownie za sprawa Luisa) ze obejrzalem do konca, choc zakonczenie to juz w ogole zupelne science-fiction.
Mozna wiec zobaczyc, glownie dla de Funesa jak i kilku sytuacji picia wina-sikacza - a tych jest tu co nie miara, bo jak francuski film to i wino musi byc;)
6,5/10.