Po pierwsze- strona wizualna- zgroza (sztuczne samolociki, kiepskie dekoracje)- w ujęciu podpisanym "Pałac Biskupi w Warszawie" pokazują kawałek Krakowa.
Po drugie- prawda historyczna- w konfesjonałach nigdy nie zakładano podsłóchów (tak daleko na szczęscie władza się nie posunęła), a na koniec biuro polityczne nigdy nie uzgadniało z władzami kościelnymi kto ma zostać biskupem.
Jedyne co w filmie dobre to to że pokazano Ojca Świętego jako zwykłego, miłego człowieka, skromnego, chętnego do rozmów z młodymi. Poza tym w tym filmie nie ma nic pozytywnego. A jest to smutne, bo Papierz był wielkim człowiekiem i zasłużył na film wspaniały, a nie kiepski.
Zgadzam się z Tobą. Co do tych podsłuchów to mi się to kojarzy z filmem o Ojcu Pio- jak zobaczyłam te sceny to pomyślałam, że normalnie jakaś zgapa... a nie wiem jak bylo naprawde...
W każdym razie ogólnie nie najlepiej ten film wypadł...
Cieszę się, że ktoś też na to zwrócił uwagę. Bo film biograficzny nie powinien zawierać tego typu niedopatrzeń.
Jeszcze dodam, że "film tego typu nie powinien zawierać" zmyślonych postaci... jak np. Hania... sam reżyser powiedział, że takiej osoby nie było...poprostu chciał troche ubarwić film...
Co ty mozesz wiedzieć gdzie zakladano podsłuch a gdzie nie - podali ci to do wiadomości czy co że tak błyszczysz wiedzą. Pewno tez wiesz kto zabił Kennedjego. Nie badz chłopie smieszny ze nie zakładano podsłuchow, to ze esbecy i księza tak mowią to nie znaczy ze tak było i nie udawaj tutaj Kakihara jakiegoś guru wiedzy. Bo ja tez moge powiedzieć ze podsluchow nie zakladano w prywatnych domach, a w kazdym razie tak pisali w gazetach he he he he