temu filmowi nie mozna przypisac synonimu, jakiego uzywamy, wychodzac z kina z seansu, ktory nas rozbawil, wzruszyl, przerazil czy tez sklonil do myslenia. Bowiem ten film wzrusza, przeraza, momentami bawi i sklania do refleksji. I mysle, ze takze o recenzje tego filmu trudno. Kazdy bowiem przezywa go na swoj wlasny sposob i dla kazdego z nas znaczy co innego. Jedni z Was zapewne uwierzyli, ze Wiara, Nadzieja i Miłość potrafi "przenosic gory", potrafi czynic cuda i wewnetrznie nas umocnic. Niektorzy jednak, przerazeni ogromem zla, ktore towarzyszylo zarowno Naszemu Papiezowi jak i Naszym przodkom, walczacym w obronie Naszego Kraju, beda sie dlugo zastanawiali, skad tyle dobra, i gdzie go szukac i ....... jak przebaczac....
Film krzepi, umacnia duchowo i przywraca nadzieje... nadzieje w lepsze jutro i w ludzi, ktorzy, tak jak Nasz Papiez, potrafia zmienic "Oblicze Ziemi, Tej Ziemi"...
I Wasz bunt (w postaci niskiej oceny filmu) niczego tutaj nie zmieni. Sprobujcie popatrzec na to z innej perspektywy. Gdyby film puszczano w telewizji, nie kazdy mialby okazje go zobaczyc (nie oszukujmy sie, sa rozne ku temu powody), a tym sposobem wszyscy Ci, ktorzy sa tym filmem zainteresowani, maja ku temu okazje.
Sprobujmy byc sprawiedliwi, szacunek nalezy sie takze aktorowi, Piotrowi Adamczykowi, ktory ta role, moim zdaniem, zagral swietnie.
Wlasnie wrocilam z kina i naprawde uwazam, ze to swietny film. Choc nie wiem, czy "swietny" jest tu prawidlowym okresleniem.
A Waszym zdaniem, jaki to film...?