7,8 174 tys. ocen
7,8 10 1 173655
7,0 44 krytyków
Katedra
powrót do forum filmu Katedra

“Katedra” – Bagiński vs. Dukaj

Tytuł niniejszej recenzji umyślnie uczyniłem nieco prowokacyjnym. Jasne jest, ze krótkometrazowy film Tomasza Baginskiego nie moze konkurowac na tej samej plaszczyznie ze swym pierwowzorem literackim – opowiadaniem “Katedra” Jacka Dukaja. Nie pozwala na to zarowno charakter uzytych srodkow przekazu jak I sposob realizacji obu dziel. Niemniej jednak konfrontacja tekstu I opartego na nim filmu nie jest do konca bezcelowa, czego niniejszym postaram sie dowiesc.
Gwoli przypomnienia – “Katedra” stala sie dzielem slawnym I cenionym po tym jak Amerykanska Akademia Filmowa nominowala animacje Baginskiego do nagrody Oscara w kategorii krotki film animowany. I choc ten ambitny film przegral ostatecznie z kreskowka “ChubbChubbs” o ufoludkach utrzymana w estetyce “Potworow I spolki”, to I tak zdolal wywolac wiele medialnego szumu I przebic sie na arene kultury popularnej przynoszac autorowi zasluzony poklask. Jednym z “efektow ubocznych” stalo sie wypromowanie prozy Jacka Dukaja znanej dotychczas jedynie zagorzalym fanom gatunku science fiction w Polsce, choc pamietajmy, ze poczatkowo to Baginski zabiegal o wzgledy pisarza I scenariusz dla swego projektu.
Czy nam sie to podoba czy tez nie, trzeba przyjac za rzecz pewna, ze w dzisiejszych czasach literatura, nawet najwyzszych lotow, nie jest w stanie byc tak ekspansywna jak sprawnie zrealizowany, atrakcyjny wizualnie film. Glownie za sprawa wszechobecnego Internetu. Jacek Dukaj owszem - ma wlasna, ciekawa strone w globalnej sieci, jednak nie zmienia to faktu, ze preferencje wspolczesnych konsumentow kultury wyraznie pra w strone ozywionych, dynamicznych obrazow, jednoczesnie coraz bardziej oddalajac sie od klasycznego, pisanego tekstu.
Wyglada na to, ze Baginski doskonale zrozumial te konstatacje I wyciagnal z niej wnioski tworzac swa animacje. Z niezwykle bogatego, nieco zawiklanego swiata przedstawionego przyszlosci, jaki stworzyl w swym opowiadaniu Dukaj, wybral on tylko szczatkowe fragmenty narracji I przeniosl na ekran jedynie finalna scene z calej, wielowatkowej akcji oryginalnej “Katedry”. Ponadto dopasowal on pewne elementy scenariusza do wlasnych potrzeb – nie widac tu grobu Izmira, a bohater nie ma na sobie prozniowego skafandra. Nie ma watpliwosci, ze w wyniku takiego zabiegu powstalo dzielo o charakterze o wiele bardziej uniwersalnym. Duze znaczenie ma tu fakt, ze w filmie nie pada ani jedno slowo, kolejne ujecia sa wlasciwie samowystarczalne w tworzeniu przekazu, ktory posilkuje sie jedynie nastrojowa sciezka dzwiekowa. Wszystkie niedopowiedzenia I watpliwosci, jakie nasuwaja sie widzowi w trakcie seansu I po nim, bynajmniej nie szkodza samemu filmowi, a wrecz dodaja mu zadanej tajemniczosci. Wydaje sie, ze w wypadku wspolczesnej animacji wystarczy dobry pomysl, trop, a reszta pozostaje juz tylko kwestia sprawnej jego realizacji.
W tym miejscu dochodzimy do sprawy, ktora przesadza o wartosci animowanej “Katedry” – realizacji. W bledzie jest ktos, kto uwaza, ze do stworzenia tego typu obrazu,wystarczy perfekcyjne opanowanie narzedzi jakie oferuje rynek programow komputerowych. Zabrzmi to jak truizm, lecz oprocz owej technicznej sprawnosci niezbedny jest prawdziwy talent. I tego Baginskiemu na pewno nie brakuje. Wystarczy zwrocic uwage na to jak porusza sie kamera (choc nota bene autor nie uzyl tego urzadzenia ani razu) by docenic nie tylko warsztatowe zdolnosci ale I artystyczne wyrafinowanie tworcy. Przenikanie sie planow, ujecia z lotu ptaka, zdjecia stylizowane na “krecone z reki”, chwilowe zachwiania ostrosci kadrow, wszystko to wydaniu Bagiskiego po prostu powala na kolana. Wprawdzie poczatek kojarzy sie nieodparcie z tym co zwyklismy nazywac demami w grach komputerowych, z pewnymi reminescencjami stylu manga (oczywiscie wszystko najwyzszych lotow), to juz sam koniec filmu to po prostu trwajaca minute wizualna ekstaza.
Dukaj pisal: “Trzeba swiatla, zeby docenic jej architekture, a swiatla wlasnie brak: Levie juz daleko, Madeleine jeszcze nie wystarczajaco blisko.” Baginski dal Katedrze swiatlo. Duzo swiatla.

Na zakonczenie wypada zwrocic uwage na postawe rodzimej, post-produkcyjnej firmy Baginskiego – Platige Images. Na swojej stronie internetowej deklaruje ona: “Zachecamy naszych wspolpracownikow do pracy indywidualnej i rozszarzania swoich zdolnosci. Dlatego tworzymy u siebie niekomercyjne, artystyczne projekty i wspieramy wlasna tworczosc naszych artystow” Nic dodac, nic ujac. Kazda firma moze tylko pomarzyc o takiej reklamie, jaka Baginski dal Platige. Wielu moze wciaz tylko pomarzyc o takich warunkach, jakie Baginskiemu dala Platige.

A Dukaj sie cieszy