Film powstał w zamyśle raczej jako pastisz horroru, bo w rzeczywistości dużo więcej w nim komedii. Choć sam pomysł mógł być nawet i ciekawy to niestety film traci na tym, że właściwie od pierwszych chwil przeciętny widz zna (lub mocno podejrzewa) główne tajemnice na których opiera się fabuła. Od początku wiemy, że to Ben ściąga na teście i od początku domyślamy się, że dzieciaki przez przypadek rozsiewając sfabrykowaną plotkę trafiają w sedno sekretów swojej nauczycielki i już wkrótce odkryją jej mordercze zapędy. I tu leży największy problem tego filmu. Gdyby postać nauczycielki nie była tak przerysowana i nie stanowiła niemalże książkowego przykładu skłonności psychopatycznych, pokazując może trochę więcej ludzkiego oblicza prawdopodobnie całość wypadłaby dużo bardziej zbalansowanie. Najlepszą sceną jest bez wątpienia moment gdy Ben idzie po raz pierwszy do domu p. Wheeler, tuż po śmierci jej męża, jednak niestety po odkryciu sekretu nauczycielki film wraca na pierwotne tory, a im bliżej zakończenia tym wygląda to coraz bardziej jak produkcja dla nastolatków.