i nic zresztą dziwnego. Film jest najzwyczajniej w świecie słaby. Co prawda reżyser utrzymuje, że gdyby mógł go lepiej zmontować i wyciąć część materiału, to powstałby całkiem przyjemny film dla dzieci, ale trudno w to uwierzyć. Z gówna bata nie ukręcisz, nawet jeśli nazywasz się Jodorowsky.

Film lezy fabularnie, opiera się na miałkim schemacie, razi infantylnością, sztucznością bohaterów, papierowymi, słabo rozpisanymi postaciami... Nie ma tu absolutnie nic ze sztandarowych dzieł tegoż twórcy. Chyba zresztą miało nie być, tylko dziwi fakt, że Alejandro podjął się kręcenia filmu familijnego. Być może miałoby to potencjał, gdyby zabrali się za to twórcy animacji Disneya.

Szkoda ogromna, że taki wielki indywidualista kina jak Jodorowsky, musiał ugiąć swój kręgosłup przed wymogami producentów (sam określił producenta "Kła" mianem złodzieja i oszusta), co pokazuje, że jeśli ktoś wybija się na niezależność, to w Hollywood i tak dostanie po dupie. Podobnie było zresztą z Davidem Lynchem i jego "Diuną", choć tamten film wyszedł jednak o niebo, a nawet o kilka lepiej.

"Kieł" był dedykowany dzieciom, ale one raczej po niego nie sięgną. Dostepna jest tylko wersja słabego VHSripu z francuskim audio i co najwyżej angielskimi napisami. Obejrzeć można, ale tylko jeśli ktoś jest wytrwałym fanem AJ. Zawiodą się zarówno ci, którzy szukają czegoś w stylu jego surrealizmu, jak i ci, poszukujący dobrego filmu familijnego.