Kieł

Kynodontas
2009
7,0 47 tys. ocen
7,0 10 1 46797
7,4 45 krytyków
Kieł
powrót do forum filmu Kieł

Przyznam się szczerze, że długo już żaden film nie zaszokował mnie tak jak Kieł. Oto rodzice izolują swoje dzieci we własnym domu, całkowicie odcinając je od świata zewnętrznego. I, o zgrozo, udaje im się to z przerażającą skutecznością. W wyniku odcięcia od jakichkolwiek bodźców, dzieci zatrzymują się w rozwoju psychicznym i intelektualnym na poziomie dziesięcioletniego dziecka. Co gorsze zostają obdarci ze wszystkich ludzkich instynktów. Nie mają poczucia własnej seksualności, nie ma w nich ciekawości przed nieznanym, dominującą rolę przejmuje w nich strach, który kieruje ich wszystkimi zachowaniami. Stają się zwierzętami. Jakże dosłownie można to rozumieć, oglądając scenę, gdy wszyscy, łącznie z matką, klęczą w ogrodzie i szczekają, jak psy.

Tylko co na tym zyskują rodzice? Czy ktokolwiek na tym zyskuje? Co można zyskać na absolutnym zniewoleniu drugiego człowieka? Na zamienieniu go w zwierzę? Bo tak przecież można to wszystko odbierać: dzieci stanowili dla rodziców jedynie domowe zwierzątka, które słuchają swych panów ze strachu przed konsekwencjami nieposłuszeństwa. Nie uciekną, nie zbuntują się, karmią się jedynie niemożliwą do spełnienia w naturalny sposób obietnicą wypadnięcia kła, jako przepustką do zewnętrznego świata. Przeraża zatem precyzja planu rodziców, którzy zadbali o wszystko, byle, tylko ich dzieci dobrowolnie chcieli pozostać w domu. Tylko nadal pozostaje pytanie: dlaczego? Tego nie wiemy, reżyser skupia się jedynie na skutkach, nie zaś przyczynach. Ale, z drugiej strony, aż strach sobie wyobrazić, co tak naprawdę byłą tą przyczyną. Może lepiej nie wiedzieć, co skłoniło dwójkę ludzi do "zabicia" własnych dzieci...
Powiem teraz niczym Kurtz: Groza! Groza! Groza...!

PS: piszę to pod wpływem emocji, na świeżo po seansie, więc nie dotknąłem zapewne wielu "ciekawych" aspektów psychologicznych Kła. To zadanie powierzam w tym temacie wam, kinomani. Mam więc nadzieję, że rozwinie się tutaj jakaś dyskusja na temat filmu.

ocenił(a) film na 8
Robert_Sawyer

myślę, że ważnym przesłaniem filmu jest ukazanie jak ważna w naszym życiu jest kultura i nauka. z jednej strony mamy przestrogę przed tym jak łatwo nami sterować, z drugiej pokazuje jak daleko doszliśmy jako ludzkość, jeśli idzie o okiełznywanie rzeczywistości.

ocenił(a) film na 8
Robert_Sawyer

Też jestem świeżo po filmie i caly czas nie mogę podnieść szczęki z podłogi ;)
Kwestia zachowania rodziców, skąd ten pomysł, dlaczego, po co.... nawet nie próbuje zrozumieć....
Skąd się biorą pomysły na takie odjechane filmy?... trzeba mieć fantazje...

ocenił(a) film na 10
Ivory13

Skąd się biorą pomysły na takie odjechane filmy?... trzeba mieć fantazje...

No właśnie - fantazję.
Reżyser w wywiadzie (książeczka dołączona do płyty DVD) mówił, że wymyślił sobie tę historię już dość dawno, wychodząc z założenia co by było gdyby ... na świecie przestało istnieć coś takiego jak rodzina. Potem wymyślił jedyną ocalałą rodzinę, która za wszelką cenę stara się obronić przed rozpadem i wchłonięciem przez resztę świata. Więc z początku w jego zamyśle nie było to zwyrodnienie, tylko "alternatywna metoda ochrony przed światem".
Później doszły powiązania z faktami (Kampusch, ofiary Fritzla), jednak scenariusz napisany był przed ich ujawnieniem.

ocenił(a) film na 10
miwlo

Piękny i mądry obraz.

ocenił(a) film na 7
Robert_Sawyer

Ciężki i przygnębiający film. Ale z przesłaniem chyba dość widocznym.
Tak mi się wydaje, że reżyser nie pokazując w zasadzie świata zewnętrznego chce nam powiedzieć, że jest on na tyle obcy, wrogi i opresyjny, że należy trzymać się od niego z daleka. Bohater, ojciec rodziny, osoba w tradycyjnym jej rozumieniu, odpowiedzialna i utrzyrmująca swoich bliskich, właśnie to robi. Świat zewnętrzny jest pokazywany bardzo szczątkowo, jakaś nieprzyjazna fabryka, jakieś śmietniki, aby to wrażenie jeszcze spotęgować. Alternatywą jest rodzina, do której wraca po pracy. Gdzie rozgrywa się dramat.
Bo on chroniąc, w swoim mniemaniu, swoich bliskich, wyrządza im jeszcze większą krzywdę. Co może być ochroną dla dzieci i szansą na przetrwanie rodziny w trudnych czasach gdzie wokoło czyhają różne czasami wątpliwej wartości pokusy? Wydawać by się powinno, że właśnie rodzina, ale taka prawdziwa.
Reżyser może chce nam zasugerować, że ta naturalna, autentyczna sfera, która powinna być azylem dla wszystkich jej członków jest w jeszcze większym kryzysie niż świat zewnętrzny. Że jest bardziej opresyjna, toksyczna i chłodna. Że jej członkowie miast służyć sobie pomocą, być oparciem, dawać sobie wzajemnie miłość ranią się niemalże z sadystyczną satysfakcją. Kryzys rodziny jest przyczyną takiego sposobu wychowania, patologia rodzi patologię.
Dzieci naturalną koleją rzeczy próbują się z tego wyrwać, buntować, usamodzielnić. Ale nieprzygotowane, źle wychowane, gdzie rzeczy są źle nazwane lub wręcz nienazwane skazuje je na porażkę czy śmierć. Bo niby jak mają rozpoznać i zdefiniować świat jak zostały do tego nieprzygotowane. Muszą ponieść porażkę i ją ponoszą.
Trudny, wręcz wymagający od widza wytrwałości film.

ocenił(a) film na 8
pessoaa

odnoszę podobne wrażenie, że ojciec chciał chronić swoje dzieci, stąd np. jego wypowiedź u christiny, że życzy jej żeby jej dzieci źle reagowały na bodźce za karę za to, co zrobiła jego rodzinie. ale z drugiej strony nie wyjaśniono w trakcie filmu jaką rolę odkrywa matka, ponieważ podczas rozmowy z kolegą ojciec mówił o jej rzekomym wypadku - a przecież nic jej nie jest - i czy to właśnie on lub po prostu kłamstwo na jego temat było początkiem izolowania dzieci.
zastanawia mnie najbardziej jedno: co było celem tej dwójki starych ludzi. film o tym nie wspomina i właściwie nie daje żadnych przesłań w tym kierunku. samo zakończenie jednak naprawdę daje do myślenia, chyba długo nie zapomnę o tym seansie.

ocenił(a) film na 7
orwhatever

Ponieważ film widziałem stosunkowo dawno to szczegóły uległy zapomnieniu. Prawdą jest, że filmu się nie zapomina.
Co do roli matki, to jej taka przyzwalająca postawa i brak sprzeciwu wobec poczynań ojca może wynika z przesłanek kulturowych. Kobieta inaczej kocha swoje dzieci i może ojciec obawiał się, że podczas kontaktów z osobami zewnętrznymi coś zdradzi lub nawet przypadkowo powie /chlapnie/. Lepiej więc okłamać niż narazić się na jakąś wpadkę i niepowodzenie.
A czy to kłamstwo było na początku? Nie wiem.

orwhatever

Co do matki, to ojciec kłamał o jej kalectwie przed kolegą z pracy, aby wyjaśnić mu, dlaczego nigdy się nie zapraszają do siebie, nie spotykają etc.

ocenił(a) film na 6
Robert_Sawyer

celem rodziców było uchronienie dzieci przed tą okropną dzisiejszą cywilizacją.

ocenił(a) film na 2
przemyslav07

I pod tym względem jest to podobne do "the Village". A w "Kynodontas" rodzice zmusili swoje dzieci do kazirodztwa. Cywilizacja nie jest taka zła, bo nic gorszego niz tacy rodzice nie mogło im się w zyciu trafić.

ocenił(a) film na 8
Robert_Sawyer

sam temat jest już dobry i mądry, Przedstawia kalectwo cywilzacji, wystarczy że się odetniemy od społeczeństwa.

ocenił(a) film na 7
malyfromhell

Odcięcie od społeczeństwa skutkuje tym, że ktoś tworzy swój świat, w którym chce nierealnie żyć..tak jak rodzina przedstawiona w tym filmie.
O ile motywacja ojca jest jasna, o tyle motywy, które kierują matką są dla mnie niejasne. Bije córkę, która zrobiła wg niej coś złego, staje się kimś kto stoi ponad rodziną (ta, która "rodzi" kolejne dzieci, psa...)ale jednocześnie robi to co dzieci - szczeka, gdy ojciec szuka starszej córki. Ten telefon chowany ukradkiem w szafce koło łóżka ma symbolizować jej tęsknotę za światem, za ludźmi czy tylko ma być łącznością z mężem, którego prosi o to by kupił coś słodkiego??

Sam film robi wrażenie, bardzo mocne wrażenie. Te realne sceny bicia czy wyrywania zęba przez dziewczynę, która chce się wydostać z domu..

I wydawać się może, że bardzo łatwo człowieka pozbawić jego myśli, uczuć a potem już tak łatwo wmówić mu, że "żywe trupy" to żółte kwiaty. Przerażający obraz.

malyfromhell

A kto powiedział, że ten film pokazuje prawdę? Nie jestem przekonana, że tak zachowywałby się każdy człowiek w sytuacji tych dzieci.

ocenił(a) film na 5
Robert_Sawyer

Ciekawy temat na film, a takie przypadki się zdarzają-choćby historia Fritzla, tylko tam wszystko działo się w piwnicy. Ojciec w filmie przedstawiony jest jako tyran, nawet żona się go boi, daje w tresurę psa aby już nikt nie wyszedł ani nie wszedł do ich posiadłości, chce całkowitej kontroli i władzy nad rodziną. Matka do tej pory miała za zadanie pilnować dzieci, ale jej się to nie udaje i pies wg niego będzie lepszy. Sam ojciec chcąc odseparować dzieci od świata nie daje im do oglądania filmów ale sam zamawia sobie je i w tajemnicy ogląda żoną. dzieci nie dostają tez żadnych prezentów, nie mają swoich rzeczy, są obdarci z osobowości. W scenie u tresera ojciec oddaje tam psa a tresura dzieci zajmuje się sam.

ocenił(a) film na 8
Robert_Sawyer

Zezwierzęceniem bym tego nie nazwał z jednego prostego powodu: człowiek jest takim gatunkiem zwierzęcia, które swoje młode trzyma najdłużej przy sobie, ludzie najpóźniej ze wszystkich gatunków osiągają dojrzałość płciową i społeczną. Ja bym to nazwał całkowitym uczłowieczeniem, oczywiście ujmując człowieczeństwo w swojej najgorszej odmianie. Do takich czynów mogą posunąć się tylko ludzie. Najgorsze, że na takim patriarchacie stoi 3/4 (jak nie więcej) światowego dorobku kulturowego.

cyc2

Masz jakieś kompleksy z patriarchatem cycu? Bo twoje zrzucanie winy za patologie w filmie na patriarchat jest równie śmieszne jak wymyślanie na nowo faszystów.

cyc2

Bardzo dobrze powiedziane.

ocenił(a) film na 8
Robert_Sawyer

Nie zgodzę się, że 'dzieci' nie były łase na nowe wiadomości i poznawanie świata. Przepustką do świata zewnętrznego była Christina, która także wykorzystywała ich zezwierzęcenie. Dzieci wiedziały, że coś zza granic domu jest złe, więc Najstarsza ukrywała tą fluorescencyjną opaskę do włosów, a potem film Rocky.

raptornaglodzie

Lubię filmy "mocne" które zmuszają mózgownicę do wysiłku nierzadko szokując swą treścią ,lecz ta produkcja przerosła moje oczekiwania ,powiedziałbym nawet że niepotrzebnie ten film oglądałem...Jest to niewątpliwie niezły film w tej kategorii, ale jak dla mnie zbyt wielką sieczkę z mózgu robi.

użytkownik usunięty
Robert_Sawyer

Ja bym to nazwała studium choroby autora tego jakże wybitnego shitu

użytkownik usunięty
Robert_Sawyer

Rodzice moim zdaniem nic nie zyskują poza tym że wymyślili sobie jakieś nienormalne zasady postępowania w ich "rodzinie". Musieli mieć zdrowo narobione w głowach że coś takiego zrobili swoim własnym dzieciom. Nikt normalny nie dopuści się takiego chorego zachowania i edukowania istoty ludzkiej działającego na jej szkodę tu mam na myśli jej wszystkie wymiary:psychiczne, emocjonalne, fizyczne, fizjologiczne, kulturalne, kulturowe itd.. Tylko chory umysł mógł to wymyślić i uznać za prawe i zdrowe.
Ja się bym zastanawiała nad zdrowiem psychicznym autora tej historii i reżysera, bo normalni to oni nie byli kręcąc ten" film".

Robert_Sawyer

Kompletnie nie zgadzam się z Twoją interpretacją. Przesadzasz w niej prawie w każdym zdaniu. O jakim zezwierzęceniu mówisz? Film pokazuje po prostu wizję jednego jedynego człowieka, czyli scenarzysty/reżysera. NIe ma absolutnie nic wspólnego z psychologią behawioralną i nie pokazuje prawdziwych reakcji na konkretne zachowania człowieka w ogólności. Zatem uważam, że odbieranie tego filmu niemalże jak dokumentu, uogólnianie jego przekazu na człowieczeństwo i ludzkość jest błędem logicznym nie przystającym myslącemu człowiekowi.

ocenił(a) film na 9
iwonka_sl

Film, jako dziedzina sztuki z natury naśladuje życie, bo opowiada (zazwyczaj) o ludziach i ich życiu (zazwyczaj jego fragmencie / fragmentach). Jeśli takowa wizja mogła zrodzić się w głowie tego jednego człowieka, którym okazał się Lanthimos, to w głowie każdego innego, również mogła. Filmy pokazujące różne sytuacje nie do pomyślenia nie są często jedynie fikcją ale wywodzą się z pytań, które twórcy stawiają samym sobie (oraz widzom) i próbują tym samym na nie odpowiedzieć. I o to właśnie chodzi. Bowiem istnieją także ludzie, którzy są gotowi zrealizować podobne pomysły w rzeczywistości. Wykorzystując ludzi wokół, także swoich bliskich. Co chwilę słychać o kolejnych przypadkach zwyrodnień i patologii (choćby przypadek Fritzla). Takie rzeczy się zdarzają, bo człowiek jest zdolny do wszystkiego. I Kła traktuję jako zobrazowanie potencjalnego zagrożenia kolejnym podobnym przypadkiem, lecz tym razem, nie z ekranu, ale z życia wziętym.

Robert_Sawyer

Chodziło mi o to, że większość wypowiadających się ludzi przeżywa ten film w taki sposób, jakby on pokazywał, że każdy inny człowiek w takij sytuacji, jak te dzieci zachowywałby się identycznie i mówią omg, to jest straszne. A to nieprawda. Gdyby tak było, nadal bylibyśmy z rozwojem cywilizacji w epoce kaminia łupanego, bo nie byłoby ludzi, którzy chcieliby coś sprawdzić, przetestować, zaznać nieznanego.

ocenił(a) film na 9
iwonka_sl

Również nie uważam, że w każdym przypadku wyglądało by to tak samo, ale na pewno jest to jeden z wariantów, jaki analizuje reżyser. Izolacja i w pewnym sensie "kontrola umysłu", na każdego wywrze zapewne zupełnie inny wpływ, bo indywidualne cechy każdego z nas wpływały by na stopień podatności na takie pranie mózgu.
Niektóre eksperymenty przekraczają pewną granicę i jeżeli ktoś zdecydował by się na taki sprawdzian "dla dobra nauki", to byłby po prostu chory. Inna sprawa, że pozostali naukowcy, oficjalnie potępiając tego hipotetycznego badacza, na pewno chętnie zapoznaliby się z wynikami jego eksperymentu.