Nie patrzcie na ocenę u góry,ja dałem 8,jedynkę dał ktoś,dla kogo ten film wyraźnie nie był przeznaczony.Bo to zdecydowanie pozycja dla ludzi,którzy już wiedzą jak daleko potrafią posunąć się Japończycy w łamaniu tabu.I dla tych,którzy potrafią zrozumieć,że łamanie tabu nie zawsze służy czystej exploatacji.Tu skontrastowanie makabry i okrucieństwa z wizualnym wysmakowaniem i aurą mrocznego karnawału dało efekt demonicznie fascynujący i bezbłędny pod względem artystycznym.Ero-guro,Grand Guignol,coś z ducha markiza de Sade?Jak najbardziej,a po prostu - najgłębszy niepokój,jaki wzbudza to z czym nie wiemy co zrobić,gdzie przyporządkować,co łamie estetyczne konwencje wśród których zwykle się obracamy.
Właśnie obejrzałem i mam z nim problem. Miejscami fascynująco piękny, miejscami (rzadziej) denerwująco pretensjonalny. Wieczorem seans nr 2.
PS. Edogawa Rampo byłby z pewnością usatysfakcjonowany