Jak myślicie która wersja lepsza. Amerykańska czy japońska?
Także uważam japońską wersję za lepszą :) Amerykańska była taka... trochę zbyt amerykańska jak dla mnie >.< W japońskiej wersji jest lepszy klimat. Nie wiem jak Wy, ale mnie zazwyczaj bardziej podoba się pierwsza wersja, którą zobaczę - niestety w tym przypadku tak nie było.
Ja też mysle ze japonśka . Moze dlatego ze amerykanskie filmy mi sie juz troche przejadły . A azjaci trzeba przyznac, odwalili kawał dobrej roboty nakrecajac ten film . Trzeba w ogole zaczac od tego ze to był ich pomysł ( tak samo jak w przypadku Ringu) a amerykanie jedynie go skopiowali.
a co ty za amerykanskie filmy ogladalas ze ci sie przejadly ? hahaha mary i kate itp ? załamujesz mnie dzieciaku
ten dzieciak jest mądrzejszy od Ciebie. A ty jak chcesz to sobie ogladaj te amerykańskie szmiry , wszystkie na jedno kopyto ..
a tak nawiasem to najpierw radziłabym Ci sie zając soba a nie oceniac innych ,, panie dorosły "
jak twoja videoteka konczy sie i zaczyna na mary kate to nie dziwie ci sie ze w koncu ci sie przejadly. zajmij sie ambitniejszym kinem to moze wejdziemy w dyskusje. a na ta chwile mozesz podniecac sie kolezankom z gimnazjum jaka to rewelacyjna i straszna byla ju-on.
Skad wiesz jakie ja filmy ogladam ?? A jak narazie to ty zachowujesz sie jak dzieciak bo nie umiesz uszanowac czyjegos gustu. A skoro jestem , tak jak ty to nazwales dzieciakiem , ( choc nie wiem czemu tak powiedziałes , bo oceniłes mnie nawet nie znajac ) to po co wdajesz sie ze mna w dyskusje ??
Zdecydowanie japońska wersja lepsza :) do tej pory gdy oglądam ten film przechodzą mnie dreszcze. To chyba jedyny film, który naprawdę boję się oglądać sama. :P Amerykańska wersja nie rusza mnie już praktycznie wcale.
masakra.. japońska to masakra! NIC, kompletnie NIC mnie nie przestraszyło (mam 15lat).
a na amerykańskiej miałam prawie cały czas zamknięte oczy, nie wiem czy kiedykolwiek będę potrafiła jeszcze raz to obejrzeć..
japońska to dobra KOMEDIA nie horror..
jak nadejdzie ten czas, gdy w nawiasach będziesz stawiać 20 lat, nie 15, obejrzyj jeszcze raz.
Ameryka to zrobiła wielkie holyłódzkie kino, pełne sztuczyzny i świateł reflektorów. Japońska wersja natomiast, jest o niebo zbyt prawdziwa, jakby ekran stawał się coraz cieńszy, a film coraz cieleśniejszy.
Japońska, naprawdę można sie bać i przestraszyć. Amerykański remake jest tandetny. Mało straszny i nużący.
Zdecydowanie japońska, choć amerykańska nie była najgorsza bo robiona wraz z Japończykami. Ale japońskie hororry mają klimat.
Japonska oczywiscie bez porownania jak pisze wiekszosc. Dodac moge od siebie, ze ten film jest najlepszym horrorem jaki ogladalem kiedykolwiek, zdecydowane 10/10
pytanie jak dla mnie niepotrzebne - japońska wersja - innej tak naprawdę nie ma! A to co nasi "przyjaciele" z Ameryki nam serwują to jedno wielkie nieporozumienie, które wciskają ludziom żeby nie byli w stanie dostrzec urody japońskiego oryginału. Boję się w ogóle myśleć na jakim (nie)poziomie nakręcą amerykańce Infekcję - w moim odczuciu jeden z najmocniejszych horrorów z Japonii.
was, fanów japońskiego kina grozyi, też kłuje w boku jak czytacie komentarze z cyklu "bez klimatu i fabuły"? bo mnie osobiście tak...
Japońska jest lepsza zde względu na klimat i fabułę, która choć trochę skomplikowana na koniec okazuje się całkiem logiczna i dobrze skonstruowana... A jednak amerykańska wersja bardziej mnie przestraszyła, pewnie dlatego, że to ją obejrzałam pierwszą.
Amerykanie mają skłonność do przeważenia formy nad treścią - tak jest w przypadku zarówno adaptacji japońskich horrorów, jak i choćby "Dziewczyny z tatuażem". Mam wrażenie, że tamtejsi scenarzyści nie do końca potrafią załapać, co w danym filmie stanowiło o klimacie. Ich produkcje, chociaż przecież fabularnie identyczne, rozbijają się o 1) aktorstwo, for god sake, 2) przegapienie elementów, niby nieistotnych, jednak w meritum oceny kluczowych. do tej pory pamiętam mój wielki zawód amerykańskim Ringiem. Nie chcę już do tego wspomnienia wracać, morał jest jednak taki - żeby dobrze adaptować jakiś pomysł, trzeba być zaznajomionym z kulturą i obrzędowością kraju, w którym oryginał powstał.
ogladalam obie wersje, po amerykanskiej nie moglam zasnac pare nocy i do tej pory ten film wzbudza we mnie niepokoj. Natomiast japonska wersja byla po prostu wg mnie strasznie nudna, nie bylo nic strasznego. Pewnie chodzi o to ze tam jest inna kultura i inaczej sie buduje ten nastroj, ale japonska wersja mnie w ogole nie przekonuje. Ciekawa jestem jak by bylo z Ringiem? ogladalam amerykanska wersje i do tej pory sie boje, dlatego japonskiej nawet nie tykam, ale moze nie ma powodu- bo okaze sie tak samo dla mnie niestraszna jak Ju On?
Japońskie, czy mówiąc ogólniej - azjatyckie kino (szczególnie horrory) jest dość specyficzne, mocno odmienne od europejskiego czy amerykańskiego i nie każdy musi lubić ten klimat. Jak dla mnie japońskie oryginały takich horrorów jak Klątwa czy Ring są jedynymi słusznymi wersjami. Amerykańskie horrory owszem, bywają niezłe, ale już żaden nie jest w stanie mnie choćby odrobinę przestraszyć. Wydaje mi się, że skoro Klątwa japońska Ci się nie podobała, to znaczy, że to nie jest Twój klimat i tak samo Ring japoński Ci nie podejdzie. Z japońskim kinem jest tak, że albo się je kocha od pierwszego wejrzenia, albo go nie znosi. Ale i tak polecam obejrzeć i sprawdzić. ;)
Do Ringu - w wersji japonskiej czy amerykanskiej boje sie nawet podejsc, dlatego ze po obejrzeniu wersji amerykanskiej normalnie nie moglam spac 2 miesiace i tak mi sie postac Halki wryla w wyobraznie ze do tej pory sie jej boje, nawet jak zrobili taka komedie 'Scary Movie 3' (chyba) gdzie sie z niej nasmiewaja- dla mnie bylo to po prostu nie smieszne a straszne!!!!!! podobno Shutter jest tez niezly- ale tez sobie chyba zepsulam juz wizje bo zdazylam obejrzec amerykanska wersje (srednio straszna).
Miałam dokładnie tak samo z chłopczykiem z japońskiej Klątwy po pierwszym oglądaniu - w nocy zakrywałam się kołdrą po czubek głowy i bałam się wyjść nawet do łazienki. ;) Po kilku kolejnych seansach przeszło mi - film wciąż uwielbiam, ale już się nie boję.
Tak, Shutter też jest świetny, ale ja z kolei oglądałam tylko tajlandzki oryginał. Mniej straszny od Klątwy czy Ringu (mówię o azjatyckich wersjach), ale trzyma w napięciu przez cały film, a końcówka to mnie po prostu rozłożyła na łopatki.