Nie jestem fanem "Laleczki Chucky" jako serii. O ile oryginał wyróżniał się znakomitym klimatem, o tyle kontynuacje wydawały mi się albo zbyt familijne (II, III), albo zwyczajnie głupie (Narzeczona). Dlatego też najnowsza odsłona serii okazuje się być nie lada zaskoczeniem. W pozytywnym tego słowa znaczeniu.
"Klątwa laleczki Chucky" to bezpośrednia kontynuacja pierwszej części, przy czym naszpikowana nawiązaniami do reszty. Twórcy zgrabnie połączyli efekty jakimi dysponują współcześni filmowcy ze scenariuszem w stylu "starej szkoły". Wyszedł z tego slasher który nie jest może olbrzymią rewolucją, ale przyjemnie się go ogląda. Mamy jedno spore zaskoczenie fabularne (wątek romansu), kilka ciętych ripost nawiedzonej lalki i na tyle krwawe sceny, że szybko rozwiewają rodzinny klimat.
Należy się mocne 5. Dotąd chyba najlepszy sequel (chyba bo nie widziałem wszystkich). Ale ostrzegam, warto oglądać z dystansem.