Uff, piąty film z Sandlerem jaki widziałem i spośród nich najlepszy a właściwie jedyny, który ewentualnie można obejrzeć w jesienny, deszczowy wieczór, kiedy wszystkie książki spłonęły, alkohol się skończył, znajomi wyjechali, a resztę dostępnych filmów zna się już na pamięć.