coś odpycha. Takimi falami ten film się ogląda i raz jest przypływ, że fajnie idzie surfowanie po tej filmowej fali, a raz jest odpływ, że chce się wyjść i poleżeć plackiem na filmowym piasku. Oryginalnie to bez dwóch zdań. Ale czy do końca w tym szaleństwie jest metoda?