Dziwi mnie jak znany i lubiany Pan Machulski wziął się za reżyserowanie tego miałkiego i płaskiego , zgoła nieinteresującego filmu . Scenariusz beznadziejny - zapożyczenia żywcem z Rodziny Adamsów zupełnie nie stwarzają niczego interesującego . Fabuła wlecze się leniwie jak flaki z olejem , brak zwrotów akcji , przewidywalne do bólu wydarzenia , nawet to nie można za bardzo określić pastiszem bo tak wieje nudą . Parę grepsów rzuconych na okrasę - żeby widz nie uciekł z kina przed końcem seansu i nic ...
Ale żeby nie było - JEDEN plus ma niezaprzeczalnie ten film ( i tylko jeden ! ) - brak wulgaryzmów ( za co chwała autorowi scenariusza - a za resztę kopa w wiadomo co ) . Szanowny potencjalny widzu - nie idź tą drogą... idź na coś innego bo na ten film szkoda czasu (chyba że nie masz żywcem nic innego do roboty...) . sceptyq
Cóż... niżej podpisany szanowny potencjalny widz obejrzał i poleca. Zupełnie przyzwoita komedia - tylko oczywiście trzeba do niej podejść na luzie, z dystansem. Zgoda, nie jest to "Kingsajz", "Seksmisja", "Vabank" ani "Vinci", ale i tak szanowny potencjalny widz bawił się przednio.
Nie rozumiem zarzutów względem fabuły: owszem, nie grzeszyła oryginalnością, ale oryginalności nie zbywało też "Nieustraszonym pogromcom wampirów" Polańskiego... Przecież jednak toczyła się wartko, z nerwem, trzymała jakoś tam w napięciu, miała taką zbawczą dozę lekkości, atmosferę zgrywy i wygłupu. Dobre zdjęcia (i w ogóle zaskakująco porządny jak na polskie kino poziom techniczny), nienajgorsza muzyka (kawałek przewodni faktycznie zerżnięty z "Piratów z Karaibów", ale już motyw koncertowania rodziny wampirów robił wrażenie, zwłaszcza za pierwszym razem). Bardzo wyraziste aktorstwo: tercet Więckiewicz, Buczkowska, Chabior zwalał mnie z nóg, zwłaszcza ten ostatni, dziadzia Makarewicz. Nie uważam też, żeby była tu jakaś naprawdę tania grepsera (tania to jest jak dla mnie w tych dupowatych komediach Lubaszenki) - kawałki z dialogiem Chabiora z filmowcami ("to i o oczku opowiem, i dam sobie parę zdjęć zrobić") albo ujęcie obu panów Makarewiczów nad listonoszem ("rzuć tę wódkę!") mają wszelkie szanse, żeby stać się kultowymi. Najsłabsze w filmie moim zdaniem było dość ograne napieprzanie się z prowincjonalnej policji, jakiś taki Bromski się z tego zrobił, i zupełnie nieśmieszne mruganie do widza oczkiem politycznym. Ale poza tym film całkiem, całkiem.