Szczerze ciekawy byłem tej produkcji, bo co by nie mówić ta tematyka (in version polish) nie gości na naszych ekranach za czesto, odwrotnie co do naszych zachodnich towarzyszy którzy od lat hołdują wierze, że najlepsza dieta opiera o posoke. Tak też po zapoznaniu się ze zróźnicowanymi osądami, chciałem rozpocząć pewną refleksje której tematem bedzię polska kinematografia (za wyniośle to brzmi), albo inaczej rozwój kina w naszym kraju. Dziś sprzedaż biletów/DVD wiąże tak jak dawniej z potrzebą rozrywki, poznania czegoś odmienego czego nie spotykamy w życiu, Amerykanie kopiują swoję bądź zapożyczone pozycje odsmażając kotlety to samo tyczy sie polskich produkcji które bywają lepsze lub gorsze. pocieszające jest to że są jeszcze ludzie (jak Juliusz Machulski) którzy nie boją się zaryzykować i wprowadzają coś świeżego, chociaż "Kołysanka" nie jest 100% nowością to i tak warto ją obejrzeć i polecić. Zgadzam się z Dakszą... i polecam na piątkowy wieczór;) a co do polskiej kinematografii i jej rozwoju koncząc wątek, to bedą kręcone te filmy na które znajdzie sie popyt, jak chcemy kotlety to chodzmy na nie do kina wtedy będą nam je podgrzewać:> Sam wole spagetii