Taki wdzięczny temat a tak skopany. Czytałem teorię o tym, że niektórzy ludzie szczyt możliwości twórczych przeżywają za młodu a inni w wieku podeszłym. Śmiem zaryzykować twierdzenie, że Juliusz Machulski należy do tej pierszej grupy, bo najlepsze komedie kręcił w PRL-u - po 1984 żaden z jego filmów w mojej ocenie nie dorównał Vabankom i Seksmisji. ”Kołysanka” w założeniu miała być czarną komedią. Może i czarną ale trudno tu mówić o komedii - ja zaśmiałem się tylko raz. Nawet wybitni komediowi aktorzy (Więckiewicz, Kiersznowski, Ostrowska, Dąbrowska) nie uczynili tego filmu śmiesznym. Z pustego to i Salomon... może to wina scenariusza. Z całego filmu najbardziej podobała mi się muzyka Michała Lorenca. To wybitna postać polskiej kinematografii. Film jako całość co najwyżej średni. 5/10