Na samym początki tj. pierwsze 20 minut myślałem, że jestem nabijany w butelkę tak mi to zaciągało Nosferatu Herzoga lub Draculą Coppoli (jak komu pasuje-dom na sprzedaż, zadupie, wioska "przeklętych co nie chcą mówić o domu Sam-Wiesz-Gdzie). Przez cały film męczyłem się z Radcliffem bo grał iście po angielsku z pierwszorzędną "flegmozą" Nie dość że sie skurczybyk nie bał i żadnych emocji na twarzy niemal to jeszcze biegał sobie po tym domu jak by był w Hogwarcie. A poza tym horrory gdzie straszą mnie (bo straszą kurde dygnąłem pare razy) wyskakującymi ni z tąd ni zowąd mordami nie straszą jak powinny (jak na przykład horrory produkcji Kraju Kwitnącej Wiśni itp -_-)
Mi osobiście się film podobał. Lubię gdy w filmach dziwne postacie wyskakują mi przed ekran. Wolę takie, od typowych rzeźni w których trochę keczupu i efekty specjalne działają na moją psychikę tak, że zastanawiam się na co chory musiał być reżyser.Ale to moja opinia. Uważam że film jest godny polecenia, chociaż trochę nudnawy w pewnych momentach. W sam raz na samotne,zimowe wieczory ^^