Dla mnie Radcliffe wypadł w tym filmie OK. Powiem więcej: wypadł lepiej niż w serii o Potterze. Jako tako oddawał emocje, widać było strach i zdezorientowanie; współczułam mu, bo widziałam, że nie chce zajmować się tą sprawą, a musi, aby nie stracić pracy. Jedynie nie pasował mi wiekowo na ojca czteroletniego chłopca (wydawał się na to za młody).