Czy tylko mi wydawało się, że Kobieta w czerni pomogła Arthurowi? Wydaje mi się, że widziała
jego nieszczęście spowodowane śmiercią żony dlatego by mu się odpłacić za pochowanie syna,
postanowiła zmusić Jego wychowanka do wejścia na tory. Była w stu procentach pewna, że
pobiegnie za nim i razem w niebie stworzą rodzinę. Zresztą w tej scenie, obok kobiety widzimy
dzieci które zabiła a synkowi od Arthura pozwoliła iść z rodziną. Nie wiem czy tylko mi się tak
wydaje, ale zakończenie wbrew pozorom było dla postaci w pewnym sensie 'happy endem'.
To taki trochę przewrotny ten happy end. Ale fakt jest taki, że kobieta po stracie dziecka potrafi się okrutnie mścić i odbierać dzieci innym co z niej za matka, która nie ma miłości do dzieci.
Nie możemy osądzać jaką była matką, bo śmierć dziecka to niewyobrażalna strata która potrafi zniszczyć psychikę.