muszę przyznać, że byłam nastawiona bardzo sceptycznie do tego filmu. sądziłam, że będzie takim po prostu śmiesznym horrorem, jakie ostatnio się robi. poza tym, wokół Daniela Radcliffe'a krąży widmo Harrego Pottera. film jednak mnie nie zawiódł. jest klimatyczny, dopracowany, a oblicze Harrego znika z twarzy Daniela po pierwszych dwudziestu minutach filmu. jedyne co mnie zawiodło to zakończenie, chociaż muszę przyznać, że ostatnie spojrzenie 'pani w czerni' powala na kolana. według mnie film zasługuje na porządną siódemkę. polecam, za jakiś czas z chęcią obejrzę go jeszcze raz.
dodam jeszcze, że film nie jest stereotypowym horrororem typu: 'zamieszkajmy w tym domu, jest taki piękny! oh nie, co to? potwory w piwnicy!'. historia jest ciekawa, niebanalna, wciągająca.
Ja zbyt mało horrorów obejrzałem, żeby porównywać ten do jakiegoś, ale wydaje mi się, że zestaw do straszenia, który wykorzystano w "Kobiecie" jest prawdopodobnie bardzo stereotypowy: szarpanie za klamki, stukanie za ścianą, nieuzasadnione podnoszenie głosu, problemy dermatologiczne a i z uzębieniem również nie jest lepiej.
Nie powiem, żeby to wszystko do kupy nie straszyło. Ale spodziewałem się czegoś subtelniejszego.
Nawet końcowa marmolada z HP wypada trywialnie.
Jedyne, co w tym filmie może wzbudzać zachwyt, to scenografia.
nie mówię o samym straszeniu, szarpaniu klamek i stukotach, ale o samej fabule. w sensie, że nie jest taka, że rodzina wprowadza się do jakiegoś domu, a tam straszy, bo... no właśnie, bo co? bo straszy, tyle. jest cała masa takich horrorów i to już naprawdę stało się nudne. tutaj jest inaczej. to całe 'nawiedzanie domu i miasteczka' ma swoje podłoże, kryje się za tym jakaś historia i, nie powiem, jest ciekawa.
Dołączę się. Prawdę powiedziawszy 'straszenie, szarpanie klamek, stukoty ' to nieodłączne części horrorów. Jeśli w horrorze coś nie zabija, to straszy, albo zabija i straszy... Widać tylko tego się boimy. :) Wilkołaki, zombie, mściwe matki i dzieci, domy z własnym charakterem, śmiertelne choroby, wampiry itd. - to wszystko już widzieliśmy, dlatego teraz oglądając horror trzeba go po prostu oglądać i się bać a nie narzekać, że to wszystko już było, bo szczerze wątpię, że coś nowego się pojawi ;D
może... tylko że oglądając horror oczekuję, że będę się bać. a przez powtarzalność schematów przestaję. dlatego gatunek 'horror' przestał zasługiwać na swoją nazwę.
Kto wie.. Może doczekamy się horroru, którego poważnie się przestraszymy :D Wypada nam tylko na to liczyć :p
Zgoda, zgoda. Nie narzekam zanadto. Już chyba sobie przypomniałem, co najbardziej mi nie odpowiadało w straszeniu "by Woman in Black": te jej głupie wrzaski. Po co ona się tak darła? Bo pojawianie się w oknie i na cmentarzyku wiało grozą. Tylko ten jazgot wkurzający!
Natomiast upór głównego bohatera, żeby pozostawać w złowieszczym domu ocierał się o śmieszność. Ja rozumiem, że go z pracy chcieli wyrzucić, no ale nic kosztem zdrowia. Normalny człowiek by się tak nie zachowywał.
Fakt. Kobieta niepotrzebnie się darła... To nawet w pewnych momentach było śmieszne :D
Chciał w nim zostać, chciał ją zobaczyć, przekonać się. Mowa przecież o tym w filmie - umarła mu żona. On szuka i chce, by była ta "druga strona". Stąd też motyw z seansami spirytystycznymi, kontaktami ze zmarłymi.
Czytam Was i stwierdzam, że muszę w końcu obejrzeć ten film! Będzie w czwartek 4 października na vod enki! Nie warto przegapić!
A wiesz, że oglądając film zupełnie nie zapamiętałem, że bohater brał udział w jakichś seansach z wywoływaniem duchów. Skoro tak, to faktycznie jego uparta chęć spotkania kobiety w czerni twarzą w twarz byłaby nieco usprawiedliwiona. Ale tylko trochę :)