Z tytułu śmiałam się najbardziej. Szczególnie, kiedy narratorka stwierdza, że naszym przekleństwem jest to, że my kobiety nie potrafimy sobie nawzajem wprost powiedzieć: (tu powinno być coś w stylu 'Po prostu mu się nie podobasz', 'Nie jest Tobą zainteresowany', czy COKOLWIEK :D) "KOBIETY PRAGNĄ BARDZIEJ" :D Jak, pytam się, JAK można to w ten sposób przetłumaczyć? Cała puenta zostaje za przeproszeniem spuszczona w kiblu i tyle :D
dokładnie ;) według mnie idelanie pasowałoby 'on po prosty nie jest dla Ciebie' ;))
praca tłumacza ma też inną twarz,
czasami chodzi o chwyt marketingowy - nikt z Was nie skojarzyl tytulu z innym filmem "Czego pragną kobiety"?
Czasem chodzi po prostu o skojarzenia, które mają zachęcić widza do pójścia do kina. Tlumaczenie doslowne nie zawsze się sprawdza.
Filmu nie widzialem jeszcze, dlatego nie mogę nic powiedzieć, czy ten oddaje "the gist of the movie".
OK, obejrzałem film i rzeczywiście tytuł polski jakoś zupełnie mija się z puentą filmu, ALE dalej bronię tłumacza:
"Kobiety pragną bardziej" to zgrabny, rytmiczny tytuł, przywodzący na myśl inne komedie o podobnej tematyce.
Fakt, że skojarzył mi się z 'Czego pragną kobiety' (pomijając już fakt, że pracuje w kinie i co drugi klient prosi o bilet na 'Czego pragną kobiety' :D), ale mimo wszystko strasznie gryzie szczególnie ten moment na początku, kiedy tytuł jest w użyciu.
Zresztą czy nie wystarczy, że obsada zaprasza do kina?
I tu taka ciekawostka, kojarzenie tytułu filmu z innym filmem nie zawsze jest pozytywne. Jak na ekrany kin weszła 'Droga do szczęścia', ludzie pytali mnie o bilety na 'Barwy szczęścia' :D:D Odpowiadałam, że niestety seriali nie emitujemy :D
Barwy szczęścia hehehe
rzeczywiście "Kobiety pragną bardziej" na początku filmu wywołały mały zgrzyt i skrzywienie na mojej twarzy...zwłaszcza, że generalnie słuchałem wersji angielskiej ;)
No właśnie, gdyby nie to, że tytuł został wykorzystany w tym monologu, to by tak nie raziło. Faktycznie bywa tak, że dosłowne tłumaczenie tytułu nie ma sensu albo po prostu tłumaczowi nasuwa się lepsza wersja, ale w tym przypadku jednak powinni zachować sens ze względu na tę puentę :)
Wy chyba nie wiecie jednej prostej rzeczy:)
Często gęsto tytuł filmu nie ma nic wspólnego z intencjami tłumacza. Choćby nie wiem jak się starał. Tytuł filmu leży w gestii dystrybutora.
Myślicie, że jaja w tropikach wymyślił tłumacz? :) Nie, to sugestia dystrybutora, która została zatwierdzona przez niego samego. :)
Trochę siedzę w tym biznesie, więc wiem jak to wygląda od podszewki.
Wypowiadanie się na temat tłumaczeń, kiedy nie ma się o nich pojęcia, wychodzi poza granice zdrowego rozsądku. Może lepiej nie wypowiadać się, gdy się czegoś nie wie?
Pozdrawiam,
Tłumacz
No to trzeba się zabrać za dystrybutorów xDDD
Wg mnie tytuł nienajgorszy, chociaż filmu jeszcze nie widziałam. Mogli zostawić tytuł swoją drogą a w filmie przetłumaczyć poprawnie (szczerze mówiąc - wielka mi tam puenta, pfff ;DDD)
Ps. Ale najgorsze tłumaczenie tytułu z jakim się ostatnio spotkałam to "Jagodowa miłość". Brzmi kompletnie idiotycznie. Wkurzające tym bardziej, że z początku film miał nosić tytuł dosłowny, czyli "Jagodowe noce".
W takim razie dziękuję za oświecenie panie Tłumaczu,
dystrybutor wszechmogący
tłumaczem jestem z wykształcenia, ale nie praktykującym w tej dziedzinie, choć pisałem pracę mgr o tłumaczeniu tytułów [ale nie filmowych].
jak widać teoria teorią
wnioski oparłem o własne skojarzenie i przykłady filmów choćby
PRETTY WOMAN (oryg.PRETTY WOMAN) oraz PRETTY MAN, czyli chłopak do wynajęcia (oryg. THE WEDDING DATE)
pozdrawiam
Tytuł filmu powinien być taki jak książki, na której się wzorował, czyli ...NIE ZALEŻY MU NA TOBIE. Uważam, że jest genialny ;>
a ja mam pytanie bo nie ogladałam do końca i zaciekawiło mnie czy Gigi w końcu była z tym kolegą Connora ?
Tak w końcu spiknęła się z Alexem :) Bo on sam zaczął świrować na jej punkcie, i jak to Gigi określiła - zachowywać się jak ona ;)
Oglądnęłam angielską wersję i z początku sugerowałam się tłumaczeniem:] Po chwili uświadomiłam sobie jak powinien brzmieć tytuł tego filmu. Tak czy siak to już leży w kwestii tłumacza, a że nazwa ma być chwytliwa to niech będzie. Ogólnie film dobry. Oglądnęłam dla rozluźnienia, z podejściem jak do taniej komedyjki dla nastolatek. A tu proszę. Naprawdę dobry film, chociaż ubolewam nad tym, że nie wszystko zdołałam zrozumieć. Aż tylu zwrotów i idiomów nie znam;]
W całym filmie chodzi o ślub.
KOBIETY PRAGNĄ BARDZIEJ (małżeństwa). Nie trudno pomyśleć...
Żal mi Ciebie jak takie proste wnioski wynosisz z filmów. Bo wcale nie chodziło o to, że kobiety pragną bardziej małżeństwa :/
Już chociażby wątek ze Scarlett Johanson burzy Twoją teorię, sorry.